W ubiegłej kadencji Sejmu sporo mówiło się o zakończeniu przestawiania zegarków, a PSL po raz pierwszy wniosło swój projekt, zwany „czasowtrzymywaczem". I był bliski uchwalenia. Pozytywnie zaopiniowała go Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych, ale prace przerwało negatywne stanowisko rządu. Dowodził on, że projekt jest niezgodny z europejską dyrektywą w sprawie ustaleń dotyczących czasu letniego. Z oficjalnego tekstu dyrektywy w języku polskim co prawda to nie wynika, ale zdaniem rządu została ona źle przetłumaczona.
W efekcie PSL zaangażowało się w działania na forum unijnym. Zbiegło się to ze staraniami m.in. Litwy, Szwecji, a przede wszystkim Finlandii. W tym ostatnim kraju zegarki przestawia się, choć częściowo leży on za kołem podbiegunowym.
Pod wpływem takich nacisków Komisja Europejska uruchomiła internetową ankietę na temat zmiany czasu. Spośród polskich respondentów aż 95 proc. stwierdziło, że chce rezygnacji z przestawiania zegarków. 72 proc. Polaków wskazało, że chciałoby czasu letniego przez cały rok. Również zdaniem PSL, Fundacji Republikańskiej i Stowarzyszenia KoLiber ten wybór byłby najlepszy dla naszego kraju, choć teoretycznie to czas zimowy jest naturalny.
W całej UE w ankiecie głos oddało aż 4,6 mln osób. 84 proc. z nich opowiedziało się za rezygnacją ze zmiany czasu. W sierpniu 2018 roku ówczesny przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker ogłosił więc, że „likwidacja zmiany czasu jest przesądzona". Kilka miesięcy później KE opublikowała projekt nowej dyrektywy, przewidujący, że każde z państw UE zdecyduje, przy którym czasie chce pozostać: letnim czy zimowym.
Stanowiska w tej sprawie nie zajęła jednak wciąż Rada UE. Zdaniem PSL ta zwłoka jest niezrozumiała, więc postanowiło złożyć swój projekt ponownie. – Jest zgodny z prawem unijnym, mamy też kierunkowe wskazanie Parlamentu Europejskiego. Nic nie stoi na przeszkodzie, by go uchwalić – mówi Sawicki.
Co na to PiS? Jerzy Polaczek, wiceszef Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, która prawdopodobnie zajmie się projektem, twierdzi, że negatywne stanowisko rządu wciąż jest obowiązujące. – Nie ustały przesłanki, stanowiącej barierę do przyjęcia projektu. Poczekajmy jednak na jego treść z uzasadnieniem – mówi.