Lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro zapowiedział, że stanowisko jego partii w sprawie ustaleń unijnego szczytu nie uległo zmianie. Ugrupowanie nie poprze grudniowych ustaleń ws. budżetu.
W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" komentował decyzję o pozostaniu w Zjednoczonej Prawicy. - Postąpiliśmy tak w imię odpowiedzialności. Skutkiem opuszczenia koalicji przez Solidarną Polskę byłby zapewne upadek rządu i przedterminowe wybory. Taka decyzja stworzyłaby zatem realną możliwość dojścia do władzy totalnej opozycji, czyli tych, dla których polska suwerenność i niepodległość tak naprawdę niewiele znaczą - skomentował Ziobro.
- Ważąc konsekwencje, uznaliśmy, że zostaniemy w koalicji mimo fundamentalnej różnicy w sprawie ustaleń szczytu UE. Będziemy głosować w Sejmie zgodnie z własnym sumieniem i nie poprzemy tych ustaleń - dodał.
Minister zaprzeczył, by stanowisko jego partii było grą polityczną. - Chodzi o stosunek do sprawy o podstawowym znaczeniu dla przyszłości państwa. Sprowadzanie jej do politycznej rozgrywki świadczy o tym, że niektórzy nie potrafią lub nie chcą zrozumieć, o co toczy się gra i jaka jest stawka. Popatrzmy na to szerzej. Jesteśmy w środku procesu, w którym biurokratom brukselskim czy Berlinowi nie chodzi w najmniejszym stopniu o praworządność - mówił.
- Ich planem jest powolna likwidacja państw suwerennych i budowa państwa federacyjnego. W tej rozgrywce obecnie uczestniczymy, a nie w sporze o praworządność. Rozporządzenie warunkujące wypłatę środków unijnych jest elementem tej gry - dodał.