Informację o braku kredytu jako pierwszy podał w piątek Tomasz Grabarczyk, rzecznik Konfederacji. - Sondowaliśmy w bankach, ale nie było pozytywnej odpowiedzi, więc skończyło się na tym, że nie podejmujemy dalszych starań - mówił. Dodał, że jego ugrupowanie na kampanię Krzysztofa Bosaka ma zabezpieczone 500 tys. zł środków, liczy też na podobną kwotę z darowizn.
W sobotę sam Bosak w Radiu Zet zaznaczył, że „rozmowy jeszcze trwają (...) z tym że z mniejszymi bankami”. - Te największe są albo zależne od rządu, albo zależne od kapitału zagranicznego i tu trzeba przyznać, że nie jesteśmy faworytami ani jednej, ani drugiej grupy - zauważył, dodając, że Konfederacja rozmawiała ze „wszystkimi dużymi bankami”.
Dowiedz się więcej: Konfederacja bez kredytu na kampanię. Bosak: Rozmawialiśmy ze wszystkimi dużymi bankami
Artur Dziambor, kontrkandydat Bosaka w prawyborach w Konfederacji, przyznał we wtorek w RMF, że sprawa kredytu „jest jeszcze otwarta”. - Tu faktycznie zobaczymy jeszcze, jak inne, niektóre mniejsze banki, zareagują na naszą prośbę - mówił.
- Natomiast my mamy szczęśliwie bardzo dzielnych i oddanych sympatyków, więc nawet jeżeli przez pożyczkę się tego nie da zrobić, to mam nadzieję, że da się to zrobić przez prywatne wpłaty - dodał Dziambor.