„Mam nadzieję, że wraz z moim wyjazdem gorliwość żandarmów się zmniejszy" – napisał Gudkow na Twitterze, dojeżdżając do Kijowa. – Powiedziano mi, że jeśli zostanę, to jest polecenie rozwiązania „problemu Gudkowa dowolnym sposobem" – dodał.
Opozycjonista wylądował w areszcie, ponieważ władze wszczęły sprawę karną przeciwko jego ciotce. – Zrobiono to wyłącznie po to, by nie dopuścić mnie do wyborów parlamentarnych – uważa Gudkow, który był deputowanym dwie kadencje i obecnie też miał szanse na wygranie wrześniowych wyborów. – Sprawa karna, 13 rewizji z udziałem 170 mundurowych, dwa dni w areszcie i wzięcie moich bliskich jako zakładników – podsumował ostatnie wydarzenia.
– W tym roku Kreml wymyślił bardziej bandyckie metody usuwania oponentów – sądzi z kolei opozycyjny radny z prowincjonalnego Lipiecka Oleg Chomutinnikow. Jemu też grożono sprawą karną za współpracę z jedną z organizacji związanych z emigrantem Michaiłem Chodorkowskim. Widząc, jak władze rozprawiają się z Gudkowem, Chomutinnikow również uciekł z Rosji.
W ciągu niecałego pół roku w więzieniu znalazł się Aleksiej Nawalny, śledczy rozbili też jego „sztaby" w całym kraju. Po nim aresztowano Andrieja Piwowarowa stojącego na czele Otwartej Rosji, mimo że w ostatniej chwili ogłosił jej rozwiązanie. Cały czas trwają prześladowania ludzi, którzy do niej należeli. Niszczeniu opozycji towarzyszy zamykanie niezależnych mediów, które i tak w ostatnim czasie mogły działać już tylko w internecie.
– Władze zachowują się nerwowo, gdyż opozycja zdążyła nabrać siły, a sytuacja gospodarcza się pogarsza. Inflacja jest wyższa niż wzrost dochodów i wszyscy odczuwają to już w swoich portfelach – powiedział „Rzeczpospolitej" moskiewski ekspert Aleksandr Makarkin. – Wydaje się, że wyborcy w dużych miastach gotowi byliby głosować na opozycję. Wyraźnie widać popyt na zmiany – dodał.