Krzysztof Bosak stwierdził, że po odejściu z rządu Jarosława Gowina i niepewności, jak w kwestii wyborów prezydenckich będą głosować posłowie Porozumienia, rozdzwoniły się telefony polityków Konfederacji.
- Okazało się, że politycy, którzy pomijają nas, ignorują, wypowiadają się pogardliwie, jednak znają nasze numery telefonów - stwierdził Bosak, do którego także dzwonili posłowie Prawa i Sprawiedliwości oraz partii Zjednoczonej Prawicy.
Kandydat na prezydenta zarzeka się, że Konfederacja do żadnych zakulisowych negocjacji nie przystąpi. - My nie jesteśmy na sprzedaż - twierdzi.
- Jeżeli PiS był zainteresowany współpracą z Konfederacją, to dobry moment był na to tuż po wyborach, przed sformułowaniem nowego rządu. Tak to się robi w demokracji - stwierdził. Zarzucił politykom partii rządzącej, że w obawie przed niewystarczającą liczbą głosów szukają poparcia w partiach opozycyjnych, próbując przeciągnąć obietnicami ich posłów, więc rolą opozycji jest zewrzeć szeregi.
Polityk jest też zdania, że co prawda wybory korespondencyjne są bezpieczne, ale obecna administracja zupełnie nie jest do nich przygotowana. Nie ma jednak zamiaru ich bojkotować.