Prof. Domański: Strajki rolników nie zaszkodzą rządzącym

Spadek poparcia wśród rolników nie znajduje odzwierciedlenia w odsetkach deklarowanego głosowaniu w skali ogólnopolskiej, który jest stabilny, jeśli chodzi o głosowania na Prawo i Sprawiedliwość – mówił „Rzeczpospolitej” prof. Henryk Domański, socjolog.

Aktualizacja: 08.10.2020 19:40 Publikacja: 08.10.2020 19:34

Prof. Henryk Domański,

Prof. Henryk Domański,

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska

Dlaczego strajkują rolnicy, którzy do tej pory byli przychylni Prawu i Sprawiedliwości?

Strajkują reprezentanci ogółu rolników, co wskazywałoby na poczucie zagrożenia interesów ekonomicznych, które jest stwarzane od kilkunastu dni przez media i partie opozycyjne. Rodzi się z tego obawa, że kroki podejmowane przez władzę oddziałują nie tylko na hodowców zwierząt futerkowych, ale na każdego rolnika. Poczucie zagrożenia wzmacniane jest zwłaszcza przez Polskie Stronnictwo Ludowe, które silniej zaangażowało się w ich kreowanie, bo widzi w tym możliwość odzyskania wiejskiego elektoratu i powrotu do lepszych notowań.

Prawo i Sprawiedliwość oszukało swoich wyborców ze wsi?

Żeby oszukać, trzeba coś przedtem obiecać. Partia rządząca nie mówiła, że nie zlikwiduje ferm, ani że nie wprowadzi ustaw dotyczących uboju rytualnego. Obiecała natomiast, że będzie dbać o interesy rolników a patrząc całościowo, proponowane ustawy nie oznaczają przecież, że ochrona rolników nie będzie kontynuowana.

Były już minister Ardanowski mówi, że Prawo i Sprawiedliwość nie zapowiadało takich zmian przed wyborami i za to krytykuje swoją partię.

Partie nie muszą wszystkiego zapowiadać, a poza tym, to chyba niemożliwe. Kadencja trwa kilka lat i nie da się szczegółowo zaplanować wszystkich poczynań, zwłaszcza tych, które wynikają z czynników losowych, czy procesów ekonomicznych, a nawet oczekiwań społecznych, które odwołują się wartości, takich jak opieka nad zwierzętami. Ardanowski jest przeciwnikiem tzw. Piątki dla zwierząt i stara się konsekwentnie występować w tej roli przez wskazywanie, że ustawa zagraża interesom rolników, zlikwiduje miejsca pracy itd.

Dzięki strajkom PSL wróci do łask polskiej wsi?

Byłoby to możliwe pod warunkiem przekonania rolników, że PSL jest znaczącą siłą polityczną, która byłaby w stanie zabiegać o ich interesy, albo że Kosiniak-Kamysz skłoni obóz rządzący do zmiany decyzji. Jest to mało prawdopodobne, bo rolnicy wiedzą, że to wokół PiS-u, a nie PSL-u koncentrują się fundusze unijne i polityka wspierania wsi. Jedyną możliwością byłaby jakiegoś rodzaju koalicja z Prawem i Sprawiedliwością lub inną formacją, która mogłaby objąć władzę. Ale jest mało realistyczne. Nie wyklucza, to, że część rolników zagłosuje na PSL, ale nie wydaje się, żeby Polskie Stronnictwo Ludowe było dla rolników atrakcyjne jako autentyczna alternatywa, w którą warto byłoby inwestować. Z wrześniowego badania Centrum Badania Opinii Społecznej wynika, że odsetek rolników, którzy zagłosowaliby na partię rządzącą spadł z 60-70 proc. do 38 proc. To badanie było robione w momencie, gdy rolnicy wiedzieli już o projekcie ustawy. Na tym etapie jednak, można wyłącznie spekulować, w którą stronę zwrócą się ci, którzy nie deklarują głosowania na partię rządzącą.

Inne partie powinny skorzystać z tak niskich wyników sondażowych i wyjść w stronę rolników?

Musiałyby rolnikom coś obiecać. Zadeklarować, że gdy przejmą władzę, to np. cofną ustawę. Ale byłoby to mało przekonujące, bo do wyborów jeszcze długa droga, a jeżeli chodzi o politykę rolną to wątpię, żeby zaoferowały coś oryginalnego. Prawdopodobnie byłoby to powielenie polityki prowadzonej przez obóz rządzący. Należy pamiętać, że spadek poparcia wśród rolników nie znajduje odzwierciedlenia w rozkładzie preferencji wyborczych, który jest ogólnie rzecz biorąc stabilny. Nie obniżył się odsetek elektoratu deklarującego głosowanie na Prawo i Sprawiedliwość wśród ogółu Polaków, a z drugiej strony nie zwiększyło się poparcie dla Koalicji Obywatelskiej, ani PSL.

Protestujące nastroje rolników osłabną?

Wiele na to wskazuje. We wszystkich krajach rozwiniętych odsetek rolników jest niezwykle mały, ok. 1-2%. U nas jest stosunkowo wysoki – około 7-8 proc. ludności. Mowa oczywiście o właścicielach gospodarstw, a nie mieszkańcach wsi. Mimo, że jest ich niewielu, to stanowią niezwykle skuteczną siłę lobbingową. Na tyle, że wszystkie rządy unikają konfliktów z rolnikami. Natomiast prawidłowością jest, że w miarę upływu czasu obniżają się nie tylko aktywność, ale słabnie też chęć do protestowania. Trzeba pamiętać, że rolnicy są właścicielami i nie mogą sobie pozwolić na strajki w odróżnieniu od pracowników najemnych.

Partia rządząca tą ustawą w pewnym sensie odwróciła się od rolników?

Interesujące jest to, że odwołanie się do wartości moralnych, jak w przypadku niektórych liderów PiS-u, okazało się ważniejszym czynnikiem motywującym do podjęcia decyzji, które okazały się być związane z kosztami politycznymi. Sądzę, że Prawo i Sprawiedliwość nie przewidziało takiej reakcji ze strony rolników. Gdyby było inaczej, to być może zastanowiłby się nad tym, a przynajmniej przeprowadziłoby je inaczej. Na pewno istotne okażą się działania prezydenta, który mówiąc o konsultacjach, modyfikacjach ustawy, występuje w roli pojednawczego arbitra.

Rolnicy zapamiętają to zagranie Prawa i Sprawiedliwości?

Zapamiętają, że z partiami politycznymi trzeba uważać, że nie można im ufać w 100 proc. Jest to dobre doświadczenie, które przekłada się na rozumienie mechanizmów rządzących polityką. Uczy ono, że na obietnicach i programach wyborczych nie można polegać w nieskończoność i, że partie polityczne kierują się swoimi interesami, dostosowanymi do zmieniających się okoliczności.

Minister Ardanowski mówił, że bez głosów wsi, Prawo i Sprawiedliwość może nie wygrać wyborów.

Nie przesadzajmy. Jak spojrzymy na skład społeczny elektoratu partii rządzącej, to rekrutuje się on w największym stopniu z rencistów i emerytów, którzy stanowią około 20 proc. Ogółu ludności. Rolnicy to zaledwie 7-8 proc., przy czym połowa w dalszym ciągu deklaruje głosowanie na partię Jarosława Kaczyńskiego, a całkowite poparcie dla PiS utrzymuje się na podobnym poziomie. Do wyborów zostało 3 lata i rolnicy mają dużo czasu, żeby dokonać bilansu, co im się bardziej opłaci. Czy w dalszym ciągu wspierać PiS, na czym wychodzili lepiej niż za rządów jakiejkolwiek poprzedniej formacji, czy na PSL lub PO, 

Prawu i Sprawiedliwości ta ustawa ujdzie na sucho?

Fakty wskazują, że jak na razie mu nie zagraża. Poza tym, żeby nie wiem jak hodowcy zwierząt futerkowych protestowali, jest to kategoria branży, której odsetek w Polsce i na świecie maleje. To elektorat schyłkowy w sensie demograficznym, podobnie zresztą jak sami rolnicy. Rynek hodowli futerkowych umiera śmiercią naturalną, więc wątpię, żeby partia rządząca na tym straciła. Będzie uspokajała nastroje i robiła wszystko, żeby utrzymać poparcie, bo ma różne instrumenty, za pomocą których może to robić.

Partia przekuje ten konflikt z rolnikami na sukces?

Będzie argumentować, że z jednej strony jest to korzystne, jeśli chodzi o przestrzeganie pewnych pryncypiów, ale z drugiej strony w jej interesie jest, żeby nie zaszkodziło to wizerunkowi rolników w opinii społecznej. Chodzi o żeby nie przedstawiać ich jako ostoi zaściankowości a równocześnie podjąć jakiegoś rodzaju działania korzystne dla ludności wiejskiej – fundusze, dotacje, inwestycje, poprawa infrastruktury komunikacyjnej, zapobieganie izolacji kulturowej i geograficznej.

Henryk Domański – profesor nauk humanistycznych, socjolog

Polityka
Hołownia o rekonstrukcji rządu. „Tusk jest premierem, bo tak zdecydowali koalicjanci”
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Polityka
Kosiniak-Kamysz: Polska wydaje tyle na wojsko, by utrzymać dobre relacje z USA
Polityka
Szejna komentuje słowa Trumpa: Nie można decydować o Palestynie bez Palestyńczyków
Polityka
Andrzej Duda nie wierzy w zwycięstwo Karola Nawrockiego
Polityka
Marek Migalski: Pogłoski o śmierci Szymona Hołowni są mocno przesadzone