Brzemienne w skutkach słowa prezydent wypowiedział w piątek na dziedzińcu Sorbony w trakcie pogrzebu Samuela Paty'ego. Nauczyciel został parę dni wcześniej zamordowany przez czeczeńskiego fanatyka za to, że na lekcji wychowania obywatelskiego pokazał karykatury Mahometa opublikowane przed pięciu laty w „Charlie Hebdo".
Tak doszło do zderzenia niemożliwych do pogodzenia logik: z jednej strony laickiej Republiki, która nie zgadza się na manifestację uczuć religijnych w przestrzeni publicznej i nie pozwala na ograniczenie wolności wypowiedzi, z drugiej strony islamu, który nie dopuszcza do publikacji obrazów tak Boga, jak i Mahometa.