Keith Kellogg, przedstawiciel Białego Domu ds. Ukrainy, mówił w trakcie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa o „tempie Trumpa”. Biorący udział w tym samym spotkaniu szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski sięgnął po barwniejsze, rosyjskie określenie: rozpoznanie bojem. W obu przypadkach chodzi o zaskoczenie przeciwników i zepchnięcie ich do defensywy tak, aby przyjęli warunki stawiane przez Amerykanów.
Trump nie czekał więc na inicjatywę europejskich aliantów, w szczególności w sprawie zorganizowania misji rozjemczej gwarantującej ewentualny pokój w Ukrainie. Wolał postawić ich pod ścianą, rozsyłając do stolic zachodniej części Starego Kontynentu pisma z zapytaniem, na jak duży udział w zapewnieniu bezpieczeństwa Ukrainy są gotowi: w żołnierzach, broni i pieniądzach.
W domyśle tylko pozytywna odpowiedź da przepustkę Europejczykom nie tyle do udziału w negocjacjach amerykańsko-rosyjskich, ile konsultacjach z samymi Amerykanami w tej sprawie. Czasu jest niewiele: w tym tygodniu sekretarz stanu Marco Rubio i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz mają spotkać się w Arabii Saudyjskiej z rosyjską delegacją, której będzie przewodził szef MSZ Sergiej Ławrow. To ma być początek formalnych rokowań o przyszłości Ukrainy, ale też wielki krok ku normalizacji relacji między USA i Rosją.
Czytaj więcej
Czy Polska może polegać na administracji USA, która wspiera AfD, postnazistowskie ugrupowanie w Niemczech? To przerażające pytanie pojawia się w chwili, gdy nie da się już wykluczyć najazdu Rosji na Zachód w niedalekiej przyszłości.
Są sygnały, że ta strategia może zadziałać. Już w sobotę rano Donald Tusk napisał na swoim koncie X po angielsku: „Europa pilnie potrzebuje własnego planu działania odnośnie do Ukrainy i własnego bezpieczeństwa. Inaczej globalni gracze zadecydują o naszej przyszłości. Niekoniecznie w zgodzie z naszymi interesami. Nie ma czasu do stracenia”. Jeszcze w grudniu, gdy przyjmował w Warszawie Emmanuela Macrona, polski premier oświadczył, że nasz kraj „nie jest na razie” zainteresowany udziałem forsowanej przez Francuza idei europejskiej misji rozjemczej w Ukrainie. Być może teraz zmienił zdanie.