- Jest wspaniała – rzucił w piątek popołudniu prezydent na widok wnętrza jednej z pięciu najsłynniejszych katedr Francji. - Jasny piaskowiec spowodował, że jest jeszcze bardziej gościnna – dodał przywódca.
Co do tego można mieć poważne wątpliwości. Nieremontowana od 1850 roku, XII-wieczna katedra do kwietnia 2019 roku była w środku czarna. Taki był efekt zabrudzenia, w szczególności od świec zapalanych przez miliony modlących się. Jednak ta czerń, przez którą wzrok z trudem mógł dostrzec gdzie się kończą strzeliste ściany, nadawała budowli niezwykłej tajemniczości. Mówiła o wiekach, jakie przetrwała i kluczowych wydarzeniach w życiu narodu, których była świadkiem. Teraz jednak Notre Dame ma w sobie coś, co nadaje jej sztuczności, jak Zamek Królewski zaraz po odbudowie.
Wciąż nie wiadomo, czy to niezgaszony przez robotnika papieros czy może spięcie kabli elektrycznych spowodowało katastrofę
Macron przez kolejne dwie godziny starannie oglądał wspaniały kościół, łącznie z więźbą dachową i dwiema wieżami. Dopiero potem spotkał się z około 1300 robotnikami, rzemieślnikami i artystami, którzy uczestniczyli w odbudowie.
Czytaj więcej
Tuż przed godziną 19:00 zaczęła płonąć katedra Notre Dame w Paryżu. Walka z żywiołem trwała 15 godzin. Prezydent Emmanuel Macron zapowiedział, że od wtorku rozpocznie się zbiórka pieniędzy na odbudowę. Zapis relacji na żywo z poniedziałku i wtorku:
- Oddaliście Francji Notre Dame. Możecie być z siebie dumni! - powiedział na koniec prezydent. Trudno mu nie przyznać racji. Pięć lat temu świat patrzył z niedowierzaniem, jak niegdyś jedno z najpotężniejszych państw dopuściło do zniszczenia jednego z najwspanialszych zabytków na Ziemi. Wszystko działo się w trakcie prac nad remontem bocznych ścian budowli. Do dziś nie wiadomo, czy ogień wywołał niedogaszony papieros jednego z pracowników czy może spięcie instalacji elektrycznej. Runęło jednak wtedy 800-letnie dębowe sklepienie zwane „lasem” oraz strzelista XIX-wieczna wieża zaprojektowana przez architekta Eugene Viollet-le-Duca. Ofiarą płomieni padło też część malowideł i w znacznej części organy, drugie największe we Francji. Na szczęście nie runęła dzwonnica, która zapewne pociągnęłaby za sobą dwie wieże frontowe i znaczną część samej katedry.