Przeprowadzenie przedterminowych wyborów w lutym to efekt kompromisu w rozmowach między centrolewicowym kanclerzem Olafem Scholzem a liderem konserwatywnej opozycji, Friedrichem Merzem. W ubiegłym tygodniu niemieckie media wskazywały, że do głosowania mogłoby dojść w marcu – datę tę proponował kanclerz Scholz.
Czytaj więcej
Formalną przyczyną rozpadu koalicji na rok przed upływem kadencji jest spór o budżet. W tle jest fatalny stan niemieckiej gospodarki oraz ambicje elity rządowej.
Niemcy: Opozycja naciskała na przyspieszenie wyborów
Friedrich Merz, lider opozycyjnych chadeków z CDU, partii, która prowadzi obecnie w sondażach, twierdził, że marcowy termin wyborów jest zbyt odległy, i domagał się natychmiastowego głosowania nad wotum nieufności dla rządu. Przeprowadzony w kraju sondaż wykazał, że dwie trzecie wyborców także opowiada się za szybszym przeprowadzeniem wyborów.– Nie możemy sobie pozwolić na to, by rząd bez większości sprawował władzę przez kilka miesięcy, a później rozpoczęła się długotrwała kampania wyborcza i wielotygodniowe rozmowy o utworzeniu koalicji – tłumaczył Merz.
Do faktycznego końca koalicji SPD, Zielonych i FDP doszło, gdy Scholz postanowił zdymisjonować ministra finansów, Christiana Lindnera, lidera FDP, w związku z wewnątrzkoalicyjnym sporem o sposób zredukowania wielomiliardowej dziury budżetowej oraz rozwiązania mające na celu ożywienie niemieckiej gospodarki, która drugi rok z rzędu może się skurczyć. Trzy ideologicznie zróżnicowane partie rządziły wspólnie od 2021 roku, próbując po raz pierwszy w historii Niemiec trójstronnej koalicji na szczeblu federalnym.
Czytaj więcej
W środę wieczorem po ogłoszeniu przez kanclerza Olafa Scholza dymisji ministra finansów Christiana Lindnera rozpadła się rządząca Niemcami trójpartyjna koalicja.