W programie „Onet Rano” były kandydat PiS na prezydenta Warszawy komentował giełdę nazwisk w swojej partii przed wyborami na prezydenta RP w 2025 roku. W piątek prezes PiS Jarosław Kaczyński oceniał, że „byłoby skrajnie nierozsądne, aby nie umieścić Mateusza Morawieckiego na liście kandydatów na prezydenta”, ale jednocześnie zastrzegł, że nie byłby to „kandydat idealny z perspektywy zwycięstwa”. — On jest wyjątkowo zdolny i go cenię, ale chodzi o to, że chcemy postawić na kogoś, kto ma realną szansę wygrać — podkreślał w rozmowie z dziennikarzami.
— Ja rozumiem z tej wypowiedzi, że najistotniejsze w wyborach prezydenckich są oczywiście kwalifikacje każdej osoby, która kandyduje — i oby były jak najwyższe — a oprócz tego, bo to za mało samo w sobie, musi być realna szansa na zwycięstwo — mówił Bocheński, wskazując, że w drugiej turze najprawdopodobniej kandydat PiS mierzyłby się z politykiem Platformy Obywatelskiej. - Różne sondaże (...) pokazują, że pan premier Morawiecki miałby prawdopodobnie duże trudności z ewentualnym kandydatem, niezależnie którym, ze strony dzisiaj rządzącej. Zatem myślę, że to jest podstawą tej wypowiedzi premiera Kaczyńskiego — tłumaczył.
Tobiasz Bocheński: Dla pokolenia Z jestem dziadersem
— W polityce nie ma nigdy stuprocentowej pewności, dopóki coś się nie wydarzy, ale z wysokim prawdopodobieństwem można powiedzieć, że rozważane przez kierownictwo partii są inne kandydatury — dodał były wojewoda łódzki i mazowiecki. Na pytanie, czy jednym z rozważanych kandydatów jest on sam, Bocheński odparł, że jest to możliwe. — Ale tego nie wiem, bo nie jestem konsultowany w tej sprawie — zastrzegł.
Czytaj więcej
Od lat sesja Sejmiku Województwa Małopolskiego nie budziła tyle uwagi mediów. W poniedziałek dojdzie do próby wyboru nowych władz. PiS liczy się z utratą województwa. Wszystko na tle wewnętrznego konfliktu w największej partii opozycyjnej.
— Jeżeli liderzy Prawa i Sprawiedliwości by wysunęli taką propozycję, to ja bym się od niej nie uchylał — zadeklarował europoseł PiS. — Nie dlatego jestem politykiem, żeby uciekać od zadań. Ale na razie nikt ze mną w ten sposób nie rozmawiał, więc mi jest bardzo miło z powodu tych wszystkich spekulacji, które się pojawiają od jakiegoś czasu. Dodał, że jest „politykiem niewątpliwie nowego pokolenia”. — Może z punktu widzenia „gen Z” jestem już trochę dziadersem, bo mam 37 lat, ale z punktu widzenia polskiej polityki, to jednak jestem tym najmłodszym pokoleniem, także jest mi z tego powodu miło, ale to są na razie wszystko hipotezy — mówił rozmówca Onetu. Dopytywany, czy mógłby wystartować na prezydenta, stwierdził, że to „jak na razie hipotetyczna propozycja”. — To giełda. Żeby wybrać kandydata na prezydenta, to trzeba przeprowadzić badania. Ja jestem skromnym, szeregowym europosłem — ocenił Tobiasz Bocheński.