Wygląda na to, że zrobiła to druga strona (drużyna), nie wy – z tymi słowami prezydent Joe Biden zwrócił się do premiera Beniamina Netanjahu, dając wyraźnie do zrozumienia, że nie kwestionuje zapewnień izraelskiej armii, iż tragedia w szpitalu Al-Ahli w Gazie nie jest dziełem Izraela. Nie jesteście sami – powiedział nieco później w czasie spotkania z członkami wojennego gabinetu Izraela, zapewniając, że Stany Zjednoczone udzielą Izraelowi wszelakiej pomocy. To wygląda jak deklaracja niczym nie ograniczonej solidarności z państwem żydowskim.
Tragedia w Gazie
Świat arabski przyjął to jak najgorzej. Panuje tam bowiem silne przekonanie, że tragedia w Gazie jest dziełem Izraela.
Czytaj więcej
W chwili największej próby, Donald Trump odwrócił się od Benjamina Netanjahu. To może przesądzić o utrzymaniu przez demokratów Białego Domu w 2024 roku.
Izraelska armia już w kilka godzin po tragedii udowadniała, że odpowiedzialność ponosi Islamski Dżihad, siostrzana organizacja Hamasu. Wybuch miał nastąpić w wyniku eksplozji rakiety, która zmieniła trajektorię i uderzyła w szpital. Armia przygotowała wielostronicową analizę na ten temat, udowadniając, że co najmniej jedna trzecia rakiet Hamasu czy Islamskiego Dżihadu zbacza z toru. W miejscu wybuchu zaś nie było krateru, jaki powstaje po eksplozji izraelskich głowic, ani też charakterystycznych zniszczeń sąsiednich budynków. Siła wybuchu w szpitalu miała zaś zostać wzmocniona eksplozją zgromadzonego tam paliwa. Koronnym dowodem ma być podsłuch rozmowy ludzi Hamasu, którzy sami mieli dojść do wniosku, że to nie była izraelska rakieta.
Bez względu na to, jakie będą ostateczne ustalenia, nic nie przywróci życia prawie 500 Palestyńczykom, w większości uciekinierom szukającym schronienia w szpitalu. Wiele ciał zostało rozerwanych na strzępy i spłonęło w pożarze. Dokładna liczba ofiar jest nie do ustalenia. Świat arabski wierzy Hamasowi, który głosi, że Izrael dopuścił się zbrodni wojennej. W wielu stolicach regionu miały miejsce protesty, także przed ambasadami USA, sojusznikiem Izraela.