Dziennik „Le Monde”, instytuty Jean Jaures i Montaigne oraz prestiżowa paryska uczelnia Sciences poprosiły centrum analiz społecznych Ipsos o zbadanie, w jakiej kondycji znajduje się dziś francuskie społeczeństwo. Wiedziano, że nie jest dobrze, ale tak ponury obraz jednak zaskoczył.
Rewolucyjny gniew
W ciągu zaledwie roku udział tych, którzy uważają, że Francja znajduje się na równi pochyłej, zwiększył się aż o 7 punktów proc. – do 84 proc. Jedynie w 2016 roku, w ostatnich miesiącach prezydentury bardzo niepopularnego François Hollande’a, można odnaleźć podobny pesymizm.
Czytaj więcej
Były prezydent Francji wie, jak zakończyć wojnę na wschodzie: kosztem Ukrainy. Nie widzi jej ani w Unii Europejskiej, ani w NATO.
Francuskie społeczeństwo dzieli się dziś na trzy nierówne części. Optymistów trzeba szukać ze świecą w ręku: jest ich ledwie 4 proc. Połowa (51 proc.) przyznaje się do „niezadowolenia”, a 45 proc. deklaruje „gniew”. To ostatnie uczucie jest szczególnie niebezpieczne nad Sekwaną, gdzie rewolucyjna tradycja pozostaje silna. Tylko w ostatnich miesiącach doszło do ostrych starć z policją po nieumyślnym zabiciu przez funkcjonariusza nastolatka pochodzenia arabskiego w jednej z miejscowości pod Paryżem czy podczas masowych protestów przeciw podniesieniu wieku emerytalnego.
Ten „gniew” dotyka już wszystkich warstw społecznych. Deklaruje go 58 proc. robotników, 46 proc. pracowników najemnych, 39 proc. emerytów, 41 proc. personelu zarządzającego.