Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz zapytany został w rozmowie z Radiem Zet między innymi o to, co wydarzyło się pod Sarnową Górą. Śmigłowiec, odlatując z miejsca świątecznego pikniku, zahaczył i zerwał tam śmigłem linię energetyczną. Incydent wywołał panikę, ale nikomu nic się nie stało - linia nie była podłączona. W załodze Black Hawka był były pilot wojskowy, obecnie policyjny, który ma na swoim koncie wyrok za spowodowanie katastrofy wojskowego Mi-24, w której zginął drugi pilot.
- To, co się stało, będzie przedmiotem ustaleń. Policja i prokuratura pracują nad sprawdzeniem tego, co się tam wydarzyło. Ale widzieliśmy też obrazki, które powodują przekonanie, że nie wszystko było tam w pełni bezpieczne - powiedział szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej. - Poczekajmy na wyniki tych prac. Jeśli chodzi o kompetencje pilotów, nie może być żadnych zarzutów, choć tego typu sytuacje muszą być sprawdzane. Poczekajmy na finalny efekt -dodał.
Jak zaznaczył Marcin Przydacz, „pilot był doświadczony”. - To, że ktoś kiedyś brał udział w wypadku nie może wykluczać go z dalszej pracy. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy człowiek jest kompetentny i ma ku temu warunki - stwierdził. - To jest pilot, który wielokrotnie transportował w trybie pilnym organy do przeszczepu, szkolił. Z całą pewnością tego typu praca jest pracą wysokiego ryzyka – także jeśli chodzi o potencjalne wypadki. Służby będą wyjaśniać sytuację z wczoraj, jeśli ktoś popełnił błąd, to pewnie będą wyciągane konsekwencje. Nie ferujmy zbyt wcześnie wyroków - powiedział.
Czytaj więcej
Zaprzęganie Parlamentu Europejskiego przez polską opozycję, wzywanie OBWE, to wszystko ma na celu spowodowanie atmosfery jakiejś niepewności. I to jest cel polityczny polskiej opozycji - powiedział w rozmowie z RMF FM Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej.
Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej: Obecność kryminalistów z grupy Wagnera stanowi zagrożenie
Polityk mówił także o tym, że Wagnerowcy kontynuują swoją działalność na Białorusi. - Od tygodni podkreślamy, że obecność kryminalistów z grupy Wagnera stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa całego regionu. To są byli kryminaliści często bez żadnej przyszłości, w pełni oddani swojemu kierownictwu. Jeśli dostaną rozkazy, to będą je wykonywać, a to są byli przestępcy więc kontrolowanie ich może być trudne - powiedział Przydacz. - Zagrożenie na terytorium Białorusi i dla państw ościennych istnieje, co potwierdzają decyzje poszczególnych państw. Polska w zasadzie przejścia graniczne z Białorusią zamknęła – funkcjonuje jedno dla obrotu towarowego - dodał. - Ale musimy być bardzo uważni. Zwłaszcza w kontekście najbliższych kilku tygodni - kampanii wyborczej. W każdej demokracji jest taki miękki moment. Na pewno Białoruś i Rosja przyglądają się temu i będą chciały negatywnie oddziaływać na nasze bezpieczeństwo - podkreślił.