W 2018 roku posłanka PO Kinga Gajewska przeprowadziła transmisję na Facebooku, poświęconą zatrzymaniu sekretarza generalnego Platformy Stanisława Gawłowskiego. – A najbardziej to się bójcie Boga, PiS-owcy, i Grzegorza Schetyny. Wszystkich was rozliczymy – powiedziała w pewnym momencie, drapiąc się kciukiem po brodzie.
Zdaniem posłanki PiS Iwony Arent był to gest… podrzynania gardła politykom PiS. Tak powiedziała na konferencji w Sejmie. Gajewska takie twierdzenie uważa za absurdalne i niebezpieczne z punktu widzenia temperatury sporu politycznego, więc wytoczyła Arent sprawę karną. Do uchylenia immunitetu jednak nie dojdzie. Tak zdecydowała marszałek Elżbieta Witek.
Czytaj więcej
Ok. 270 tys. zł rocznie kosztuje utrzymywanie organu, który się nie spotyka. I raczej nie zanosi się, by zaczął to robić.
Zawieszona działalność Iwony Arent
Podjęła decyzję pozytywną z punktu widzenia posłanki, o której ostatnio było wyjątkowo głośno. Na początku lipca „Super Express” opublikował nagranie z udziałem syna Arent, bijącego swoją byłą dziewczynę. Posłanka najpierw broniła potomka, 6 lipca zaś ogłosiła, że zawiesza aktywność polityczną, choć nie jest pewne, na czym ma to polegać. Jak ustaliliśmy, dwa dni wcześniej, bo 4 lipca „postanowienie o pozostawieniu bez biegu wniosku o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej posłanki Iwony Arent” podjęła marszałek Witek.
Z treści postanowienia wynika, że wniosek o pozbawienie immunitetu wniósł na początku lutego pełnomocnik Kingi Gajewskiej. Zdaniem szefowej Kancelarii Sejmu Agnieszki Kaczmarskiej brakowało w nim informacji o tym, czy sprawa została już wniesiona do sądu. Pismo dotyczące braków przekazano 1 czerwca pełnomocnikowi posłanki KO. „Bezskuteczny upływ terminu na uzupełnienie wniosku nastąpił w dniu 15 czerwca 2023 roku. W tym terminie do marszałka Sejmu nie wpłynęło pismo mające na celu uzupełnienie wniosku zgodnie z wezwaniem” – uzasadnia Elżbieta Witek swoją decyzję o pozostawienie wniosku bez biegu.