Mało kto liczy się z przegraną prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana w najbliższą niedzielę. W pierwszej turze wyborów zabrakło mu zaledwie pół punktu procentowego do zdobycia większości głosów. Jak obecnie udowadnia, jest to koronnym dowodem na to, że wszelkie zagraniczne doniesienia o panującej w Turcji dyktaturze są „czystym nonsensem”.
W drugiej turze, podobnie jak w pierwszej, przeciwnikiem prezydenta jest Kemal Kilicdaroglu, wspólny kandydat sześciu ugrupowań opozycyjnych. Uzyskał 5 punktów procentowych mniej niż urzędujący prezydent. Była to niespodzianka, gdyż sądząc po wynikach przedwyborczych sondaży, powinien był wygrać.