Zapowiedział to w sobotę sam zainteresowany. Poprzez swój komunikator społecznościowy, Truth Social, Donald Trump wskazał, że do aresztowania dojdzie we wtorek. Wezwał też swoich zwolenników do masowych akcji protestacyjnych, „odzyskania państwa”.
Od tego czasu największe amerykańskie media jeden za drugim potwierdzają, że ława przysięgłych Manhattanu faktycznie jest u progu wydania aktu oskarżenia przeciw miliarderowi.
Czytaj więcej
Były osobisty prawnik Donalda Trumpa Michael Cohen przyznał się do kłamania przed Kongresem na temat projektu dotyczącego budowy nieruchomości w Rosji, w ramach układu ze specjalnym prokuratorem Robertem Muellerem, w postępowaniu dotyczącym rosyjskiego mieszania się w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku - informuje AP.
Sprawa dotyczy bardziej kwestii obyczajowej, niż zahaczającej o rację stanu. Przypomina bardziej aferę z Monicą Lewinsky z lat 1998-1999, kiedy Bill Clinton skłamał pod przysięga mówiąc, że nigdy nie miał romansu z praktykantką Białego Domu, niż aferę Watergate (1972-1974), kiedy Richard Nixon kazał założyć podsłuchy w siedzibie Partii Demokratycznej. Czarnoskóry prokurator Manhattanu, Alvin Bragg, chce oskarżyć Trumpa o to, że w trakcie kampanii wyborczej 2016 r. zataił prawdziwy cel przekazania 130 tys. dol. gwieździe porno Stormy Daniels. Jego zdaniem chodziło o uzyskanie od niej zobowiązania do milczenia w sprawie relacji sprzed lat, która mogłaby zrujnować szanse kandydata Republikanów na zdobycie Białego Domu. Takie postępowanie jest sprzeczne z amerykańskim prawem.
Ciepły człowiek
Jednak postawienie przed sądem Donalda Trumpa mogłoby mieć gigantyczne skutki dla amerykańskiej polityki. "To jest niezbadany obszar, dziewicze tereny" - podkreśla „New York Times” wskazując, że nigdy dotąd były prezydent nie znalazł się w podobnej sytuacji. Zgodnie z procedurą obowiązującą wszystkich oskarżonych Trump byłby przecież doprowadzony przed sędziego w eskorcie policyjnej, musiałby pozostawić odciski palców i być może miałby ręce skute kajdankami (dla groźnych przestępców za plecami, dla pozostałych - z przodu). Co więcej, jeśli Bragg, prokurator związany z demokratami, zdecydowałby się na podobny ruch, miałoby to walor precedensu dla mnogości innych spraw karnych, które ciążą na Trumpie. A te już znacznie bardziej przypominają Watergate. Chodzi w szczególności o rolę prezydenta w czasie próby przejęcia Kongresu 6 stycznia 2021 roku i wstrzymania procesu nominacji Joe Bidena na głowę państwa. Ale też wyprowadzenia (dla zysku?) tajnych dokumentów z Białego Domu. Za to wszystko miliarderowi grożą znacznie wyższe kary więzienia. Zdaniem amerykańskich mediów miałby on być „przerażony” taką perspektywą.