Słyszał pan ostatnie wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego, w których zawarł swoje przemyślenia na temat kobiet i tego, kiedy powinny zachodzić w ciążę?
Pierwsze co przyszło mi na myśl, gdy je usłyszałem, to pytanie, czy są one specjalnie przemyślane. Czy socjolodzy i naukowcy zbadali to, co Jarosław Kaczyński powinien mówić w danym momencie, aby wzbudzić zainteresowanie opinii publicznej. Tak, żeby pobudzać emocje, które mogą tkwić w elektoracie partii rządzącej. Można to przyrównać do wypowiedzi Donalda Trumpa, którego słowa nieraz nas zaskakiwały, ale w żaden sposób nie wpływało to na jego poziom popularności. Co więcej, wiele osób dzięki tym wypowiedziom uznawało go za „swojego”. Trump był przecież wielokrotnie łapany na szerzeniu dezinformacji, a i tak nie wpłynęło to na jego poparcie. Może jest to po prostu strategia polityczna Jarosława Kaczyńskiego. Te słowa są oczywiście skandaliczne i stanowią promocje zachowań, które nie są zgodne z jakimikolwiek standardami. Mówię tu np. o mruganiu okiem do pijących mężczyzn.
Czytaj więcej
- Na pewno kwestia dzietności to nie jest kwestia wyłącznie kobiet - powiedziała w RMF FM była wicepremier Jadwiga Emilewicz, pytana o głośne słowa prezesa PiS o przyczynach niskiej dzietności w Polsce. Oceniła, że powody obecnego stanu rzeczy w demografii są bardziej złożone i być może w ogóle niezwiązane z kwestiami alkoholowymi. Zadeklarowała, że jest gotowa omówić problem z Jarosławem Kaczyńskim.
Czyli raczej ten kontekst niż naruszanie praw kobiet i dziwna ocena właściwości poszczególnych płci?
Oczywiście potępiam tego typu rozważania, bo nie znajdują one żadnego uzasadnienia naukowego. Każda osoba rozsądnie oceniająca te słowa nie dostrzeże w nich niczego prawdziwego. Ale przede wszystkim trzeba się zastanowić, dlaczego takie wypowiedzi się pojawiają. Może po to, żeby być w danym momencie atrakcyjnym dla tradycyjnego elektoratu PiS.