Głosowanie w wyborach prezydenckich w Brazylii zakończyło się o godz. 22:00 czasu polskiego, choć później mogły jeszcze głosować osoby, które stawiły się w kolejkach do urn przed zamknięciem lokali wyborczych. O urząd prezydenta Brazylii rywalizowało 11 osób, jednak w walce o urząd liczyły się tylko dwie.
Faworytem wyborów był kandydat lewicy Luiz Inácio Lula da Silva, który ubiegał się o trzecią kadencję. Lula był już prezydentem Brazylii w latach 2003-2011. Jego głównym rywalem był walczący o reelekcję prawicowy prezydent Jair Bolsonaro, który wybory w 2018 r. wygrał w drugiej turze. Lula nie mógł startować w poprzednich wyborach w związku z oskarżeniami o korupcję. W 2018 r. były prezydent został skazany za korupcję, wyrok unieważniono w 2021 r.
Czytaj więcej
Mówią o demokracji, a atakują każdego, kto ma inne zdanie - w ten sposób do swych krytyków odniósł się Neymar, najdroższy piłkarz w historii, który na TikToku udzielił poparcia ubiegającemu się o reelekcję prezydentowi Brazylii Jairowi Bolsonaro.
Sondaże: Lula wygra ze znaczną przewagą
Przedwyborcze sondaże wskazywały na wynoszącą 14 pkt. proc. przewagę Luli nad Bolsonaro. Według niektórych badań to, kto zostanie prezydentem Brazylii miało się rozstrzygnąć już w pierwszej turze. W sondażu IPEC Lula uzyskał poparcie 51 proc. respondentów, sondaż Datafolha dawał byłemu prezydentowi szansę uzyskania 50 proc. głosów.
Z kolei Jair Bolsonaro, który oddał swój głos w Rio, powiedział, że spodziewa się swojego zwycięstwa w pierwszej turze. Prezydent Brazylii nie wierzy sondażom oceniając, że ich wyniki nie odzwierciedlają rzeczywistości. - Jeżeli wybory będą uczciwe, wygramy dziś zdobywając co najmniej 60 proc. głosów - mówił Bolsonaro w nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych.