Związki zawodowe odrzuciły wezwanie prezydenta do poświęceń, mówiąc, że pracownicy potrzebują wyższych płac, aby poradzić sobie z rosnącą inflacją.
Macron powiedział, że ludzie mierzą się z serię kryzysów: z ekstremalnymi temperaturami, pożarami i suszą, wojną na Ukrainie i zakłóceniami w globalnym handlu.
Przemawiając na pierwszym posiedzeniu gabinetu od czasu przerwy letniej, Macron powiedział, że świat stanął w obliczu końca łatwej obfitości dóbr i zasobów oraz "pewnej beztroski".
- Wolność ma swój koszt - powiedział Macron, namawiając swoich ministrów do ambitnych działań, a Francuzów do zaakceptowania nowych środków. - Bitwy, które musimy stoczyć (...) zostaną wygrane tylko dzięki naszym wysiłkom - przekonywał.
W najbliższych tygodniach jego rząd będzie musiał zdecydować, czy odnowić limity cenowe na energię elektryczną i gaz, które wygasają z końcem roku, oraz utrzymać rabat na paliwo, które razem pomogły utrzymać francuską inflację niższą niż u wielu europejskich sąsiadów, ale obciążają finanse publiczne.