Stabilność Włoch zasadza się dziś na jednym człowieku, Mario Draghim?
Tak i nie. Włochy to bardzo dziwny kraj. Ma niezwykle silną gospodarkę, przemysł, koncerny sprzedające produkty na całym świcie. Ale jednocześnie jest obarczony wyjątkowo niewydolnym systemem politycznym. To klucz do zrozumienia obecnego kryzysu. Ten układ zaczął nam ciążyć szczególnie mocno po 1992 r., gdy dotychczasowa, skorumpowana klasa polityczna musiała odejść. Od tamtej pory przeprowadzono jeszcze dwie, trzy takie czystki. I dziś nie mamy właściwie żadnego polityka, który miałby predyspozycje do kierowania krajem. Nie ma mężów stanu! Z pewnością nie jest nim przywódca Ligi Matteo Salvini, stojąca na czele Braci Włochów (FdI) Georgia Meloni czy lider Ruchu Pięciu Gwiazd (M5S) Giuseppe Conte. Ten ostatni, wymuszając w ten weekend na ministrach należących do jego partii opuszczenie ekipy Draghiego, chce, aby rząd jedności narodowej ostatecznie upadł. Ale nie uratuje to jego ugrupowania, które choć w wyborach w 2018 r. otrzymało 34 proc., teraz nie dostanie więcej niż 7 proc.