Na wystawie zniszczonego podczas wojny na Ukrainie rosyjskiego sprzętu, która - jak mówił minister Dworczyk - będzie dostępna na placu Zamkowym w Warszawie do 6 lipca, a "następnie będzie eksponowana w innych miastach w Polsce", pokazywane są m.in. czołg T-72BA oraz samobieżna haubicoarmata 2S19 Msta-S. W otwarciu wystawy wzięli udział m.in. szef KPRM oraz wiceminister obrony Ukrainy Hanna Maliar.
- Rosyjscy barbarzyńcy mordują bezwzględnie, zabijają nie tylko obrońców Ukrainy, ale również cywilów. Widzieliśmy to w Buczy, w Mariupolu, w Siewierodoniecku i dziesiątkach innych ukraińskich miast - mówił Dworczyk dodając, że Rosjanie na Ukrainie "niszczą substancję mieszkaniową, infrastrukturę, ukraińskie wsie i miasta". - Miejsce, w którym otwieramy tę wystawę, jest niezwykle symboliczne - podkreślił, odnosząc się do placu Zamkowego.
Czytaj więcej
Agencja TASS podała w niedzielę, cytując przedstawiciela prorosyjskich separatystów, że rosyjska armia i milicja separatystów weszły z pięciu kierunków do Lisiczańska, ostatniego dużego miasta w obwodzie ługańskim, kontrolowanego przez Ukraińców.
Dworczyk mówił, że tytuł wystawy, "Za wolność naszą i waszą", odwołuje się do historycznej maksymy, która, jak zaznaczył, jest "niezwykle aktualna". - Dlatego, że dzisiaj bohaterscy ukraińscy żołnierze bronią nie tylko własnej ojczyzny, nie tylko Ukrainy, ale bronią bezpieczeństwa Polski i całej Europy - oświadczył szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
- Gdyby nie bohaterski opór, gdyby nie determinacja, gdyby nie odwaga ukraińskich żołnierzy i ochotników - zwykłych cywilów, którzy z dnia na dzień wzięli broń do ręki - bardzo prawdopodobne, że rosyjskie czołgi stałyby dzisiaj pod polską granicą - powiedział.