Były kanclerz Niemiec po zakończeniu kariery politycznej w kraju od lat zajmował intratne stanowiska w rosyjskich spółkach, lobbował za budową gazociągu Nord Stream 2, ostatnio przez kilka lat zasiadał w zarządzie Rosnieftu jako przewodniczący.
Po wybuchu wojny na Ukrainie nie odciął się od działań Rosji ani nie potępił Władimira Putina, którego uważa za swojego przyjaciela. Stanowisko Schrödera krytykowali niemieccy politycy, nazywając go "głównym lobbystą Putina w Niemczech".
Objęcia Schrödera sankcjami domagała się Komisja Europejska, argumentując, że zajmując najwyższe stanowiska w rosyjskich firmach były kanclerz ma stałe związki z Rosją i ściśle z nią współpracuje.
W efekcie Schröder stracił niektóre przywileje, którymi cieszył się jako były kanclerz, zlikwidowano też jego biuro. Zachował świadczenie emerytalne i osobistą ochronę
Parlament Europejski z kolei, przyjmując odpowiednią rezolucję, opowiedział się za nałożeniem na Schrödera sankcji, jeśli nie zrezygnuje ze stanowisk w rosyjskich koncernach.