– Niech pan rozwiąże pętlę na szyi Ukrainy! Niech pan dołączy do nas w poszukiwaniu sposobu na zachowanie pokoju w Europie! – z takim apelem zwrócił się prezydent Niemiec do prezydenta Rosji przed poniedziałkowym wylotem niemieckiego kanclerza do Kijowa. Inauguracyjna podróż kanclerza Olafa Scholza na wschód przypadła na wyjątkowy moment w historii kontynentu.
Szef niemieckiego rządu nie krył w Kijowie, że celem jego rozmów w obu stolicach jest doprowadzenie do deeskalacji sytuacji kryzysowej drogą dyplomatyczną. Zdaniem niemieckich mediów po wizytach w Kijowie i Moskwie nie należy się spodziewać zbyt wiele. „Spiegel" zwrócił uwagę, że w świetle płynących z USA informacji o zagrożeniu rosyjską inwazją na Ukrainę w najbliższych dniach, podróż Scholza do Moskwy jawi się jako misja ostatniej szansy.
NATO to nie temat
Nie wiadomo, co miałby szef niemieckiego rządu oferować Putinowi, aby rozładować sytuację. Nie jest nią spełnienie żądań Moskwy i zamknięcie na zawsze drzwi Ukrainy do NATO. Kanclerz Scholz wyjaśnił na konferencji prasowej po rozmowach z prezydentem Zełenskim, że przyjęcie Ukrainy do Sojuszu nie jest obecnie przedmiotem rozważań i nie rozumie, dlaczego Rosja czyni z tego tak wielki problem. Słowa te padły po wypowiedzi ukraińskiego prezydenta, który mówił o dążeniu jego kraju do członkostwa w Sojuszu. Zełenski zdystansował się od wypowiedzi ambasadora Ukrainy w Wielkiej Brytanii Wadyma Prystajki, który stwierdził, że Ukraina jest gotowa do „elastyczności" w dążeniu do członkostwa w NATO. Zwrócił też uwagę, że dążenie to jest zapisane w ukraińskiej konstytucji
Czytaj więcej
– Nie pękaj pod presją – głosi hasło jednej z najbardziej znanych marek szwajcarskich zegarków. Zachód powinien wziąć je sobie do serca.
O tym zapisie mówi przy każdej okazji Putin i zapewne wróci do tego w rozmowie z Scholzem.