Republikański kandydat powiedział, że 8 listopada się zastanowi, czy zaakceptuje wyniki wyborów, jeśli je przegra, a na razie utrzyma wszystkich w niepewności. Nie zmienił zdania, nawet gdy prowadzący debatę Chris Wallace z Fox News przypomniał, że "pokojowy transfer władzy" jest dumą demokracji amerykańskiej i wieloletnią tradycją. Trump, który przed debatą plasował się w sondażach o około 10 punktów procentowych za Hillary Clinton, stwierdził wtedy, że media w USA są nieuczciwe i "zatruwają umysły wyborców", oraz, że "tegoroczne wybory są fałszowane". Nawiązał w ten sposób do oskarżeń zawartych w nagraniach upublicznionych przez prawicowych dziennikarzy, które na kilka dni przed debatą pojawiły się w internecie, i które zarzucają sztabowi wyborczemu demokratycznej kandydatki m.in. to, że zatrudnia ludzi do wszczynania bójek i protestów podczas wieców wyborczych Donalda Trumpa.