Rzeczpospolita: Co powinno się stać, żeby politycy nie rozgrywali katastrofy smoleńskiej dla swoich partyjnych interesów?
Prof. Jadwiga Staniszkis: Są dwie możliwości, które mogłyby zmienić sytuację radykalnie, których połączenie byłoby cudem. Po pierwsze, gdyby udało się wyjaśnić przyczyny katastrofy smoleńskiej, co jest niemożliwe bez wraku i współpracy z krajami zachodnimi, które nie kwapią się do współpracy. Po drugie, wyobrażam sobie, że Jarosław Kaczyński mówi: robimy krok w tył. Zostajemy przy swoim, ale nie chcemy dzielić społeczeństwa. Nie dotykamy KRS, nie upartyjniamy sądów. Rezygnujemy z partyjniackich rozwiązań w Trybunale Konstytucyjnym. Przywracamy wolność mediów. Odwracamy to, co da się w dobrej zmianie odwrócić, dla pamięci Lecha Kaczyńskiego, który miał zaufanie do prawa, jako czegoś, co kontroluje władzę, jest kluczowe dla demokracji.