Bezpośrednie negocjacje Kima i Trumpa mają dotyczyć północnokoreańskiego programu nuklearnego. Czung Uj Jong powiedział, że amerykański prezydent zaproszenie północnokoreańskiego przywódcy przyjął i najpóźniej w maju dojdzie do ich spotkania. Kim "wyraził chęć spotkania się z prezydentem Trumpem tak szybko, jak to możliwe" - powiedział przedstawiciel Korei Południowej. Przywódca reżimu zapowiedział też powstrzymanie się od dalszych testów broni atomowej.
Biały Dom potwierdził, że prezydent USA przyjął zaproszenie do rozmów, a spotkanie Trumpa z Kim Dzong Unem odbędzie się "w miejscu i czasie do ustalenia". - Czekamy na denuklearyzację Korei Północnej, w międzyczasie wszystkie sankcje i maksymalna presja muszą pozostać - zastrzegła Sarah Sanders, rzeczniczka Białego Domu.
Półtorej godziny po wystąpieniu południowokoreańskiego ministra, do tematu odniósł się na Twitterze sam Trump. "Kim Dzong Un rozmawiał z przedstawicielami Korei Południowej o denuklearyzacji, nie tylko o zamrożeniu (programu atomowego). Również w tym czasie nie było testów rakietowych, przeprowadzanych przez Koreę Północną. Dokonano wielkich postępów, ale sankcje pozostaną, dopóki nie zostanie osiągnięte porozumienie. Planowane jest spotkanie!" - napisał amerykański prezydent.
Dla Trumpa, który jeszcze niedawno nazywał Kima "Małym Człowiekiem-Rakietą", spotkanie z liderem Korei Północnej jest mocno ryzykowne. Jeszcze nigdy żaden amerykański prezydent nie spotkał się z którymkolwiek północnokoreańskim przywódcą - zauważa "The New York Times". Dodatkowo Kim Dzong Un od czasu objęcia władzy w 2011 roku nigdy nie podróżował za granicę i nigdy nie spotkał się z głową innego państwa.