„Jestem straszny Korwin-Mikke, co się wpieprzył w politykę, by rzecz zrobić oczywistą: stawić czoła socjalistom. Po wsadzeniu już za kraty ostatniego demokraty socjalistów poszatkuję, bo to są zwyczajne szmaty" – rapował wiosną 2020 r. jeden z liderów Konfederacji Janusz Korwin-Mikke. Wziął udział w akcji #hot16challenge2, służącej zbieraniu środków na zmagającą się z Covid-19 służbą zdrowia.
Akcję zainicjowali raperzy, a szybko zaczęli się w nią włączać inni muzycy, celebryci, a w końcu politycy. Z tych ostatnich największy rozgłos i wielomilionową widownię zyskali głównie dwaj: rapujący o „ostrym cieniu mgły" prezydent Andrzej Duda i właśnie Korwin-Mikke.
Sukcesowi temu drugiemu pomógł ocierający się o mowę nienawiści tekst, w którym padały m.in. słowa o wieszaniu „pieprzonych socjalistów" i ucinaniu im jąder. Z tego względu Korwin-Mikkego ukarała Komisja Etyki Poselskiej. Jednak przede wszystkim, w odróżnieniu od Dudy, polityk sprawiał wrażenie, jakby rzeczywiście potrafił rapować, czemu towarzyszył klimatyczny teledysk.
Jak ustaliliśmy, to efekt pracy Marcina O., o którym głośno jest od 11 listopada.
Antysemicki wyskok
Wtedy w Kaliszu odbył się wiec organizowany przez Marcina O. i znanego ze stałego występowania w mundurze Wojciecha O. Obaj przedstawiają się jako liderzy skrajnie prawicowej organizacji Rodacy Kamraci. Podczas wiecu spalili kopię statutu kaliskiego, aktu prawnego nadanego Żydom w 1264 r. Zgromadzeni skandowali „śmierć wrogom Ojczyzny", „nie odpuszczę sk...nom", a nawet „śmierć Żydom". O wiecu informowały nie tylko polskie, ale też światowe media, a Marcin O. i Wojciech O. usłyszeli zarzuty, po czym trafili do aresztu.