To już drugi temat znad Wisły, który przebojem wdarł się w kampanię przed wyborami prezydenckimi, które odbędą się we Francji w kwietniu. Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z 7 października o prymacie prawa krajowego nad unijnym, aż dziesięciu przeciwników Emmanuela Macrona niespodziewanie uznało, że polscy sędziowie mieli rację.
Tym razem chodzi o strategię obrony przed napływem imigrantów zza wschodniej granicy naszego kraju. Obrazki marznących w białoruskich lasach kobiet i dzieci z pewnością ścisnęły serce niejednego Francuza. Ale też wyzwoliły długo tłumioną frustrację przez nierozwiązany problem integracji liczącej 7 milionów osób mniejszości muzułmańskiej. Na Francję padł blady strach.
Beaune jeszcze walczy
O ile do tej pory w szeregach rządowych nikt nie śmiał poprzeć polityki polskiego rządu, który od lat jest oskarżany o łamanie niezależności wymiaru sprawiedliwości i wolności mediów, teraz sprawa przybrała inny obrót.
– Francja stoi solidarnie z Polską – oświadczył w środę w Radiu France Inter rzecznik rządu Gabriel Attal. – To, co mówimy, to, co mówi Europa, to że trzeba szanować nasze granice. Oczywiście sytuacja w terenie pogarsza się, co mnie martwi. Ale nie mamy prawa do pouczania kraju, które jest wystawiony na taką próbę – dodał Attal.
Dzień wcześniej sam premier Jean Castex nie posunął się co prawda w Zgromadzeniu Narodowym do jasnego poparcia budowy muru. Ale przedstawił stanowisko, którego nie powstydziłby się polski rząd. Mówił o „okrutnej instrumentalizacji przez Łukaszenkę imigrantów" i zapewnił, że „Europa w tej sprawie nie da się podzielić".