– Jej zaletą było zawsze to, że była pozbawiona próżności lub też powstrzymywała ją stanowczo, po prostu milcząc, kiedy nie mogła powiedzieć niczego, co byłoby dla niej naprawdę przydatne – autorem takiej, mogącej uchodzić za pozytywną, oceny kanclerz Angeli Merkel jest nie kto inny jak Thilo Sarrazin.
Jest od lat najbardziej znanym w Niemczech skandalizującym autorem dzieł polityczno-społecznych o tematyce imigracji i integracji.
W nowej książce Thilo Sarrazin nie kryje respektu dla pani kanclerz, która skutecznie i z wielkim spokojem zamroziła przywódcze ambicje ważnych polityków CDU, którzy po aferze z czarnymi kasami partyjnymi powierzyli Merkel kierownictwo partii, licząc, że się jej wkrótce pozbędą.
Na tym komplementy się kończą. I zaczyna rozliczanie: Angela Merkel zrobiła wszystko źle, a przynajmniej nie tak jak wynikałoby to z pragmatyki konserwatywnej w końcu partii CDU, mającej w nazwie duże „C" (od „chrześcijańska").
Sam Sarrazin nie był nigdy członkiem tego ugrupowania, a z macierzystej SPD został wyrzucony za szerzenie nienawiści rasowej. Ale to właśnie on zarzuca pani kanclerz, że prowadziła politykę „raczej socjaldemokratyczną".