To reakcja na słowa DeVos, która skrytykowała akcje protestacyjne prowadzone przez nauczycieli stwierdzając, że są one niesprawiedliwe wobec uczniów i szkodzą ich edukacji.
Jak pisze amerykański "Newsweek" do przerw w pracy nauczycieli dochodziło w latach 2018-2019 w Arizonie, Oklahomie, Wirginii, Kentucky, Kolorado i Karolinie Północnej.
Tymczasem De Vos, występując w poniedziałek na konferencji w Baltimore stwierdziła, że nauczyciele powinni wyrażać swoje żale poza salami lekcyjnymi.
- Sądzę, że jest ważne, aby dorośli zajmowali się sporami dorosłych w czasie dorosłych i aby w efekcie nie krzywdzili dzieci - powiedziała DeVos. - Sądzę, że robią to zbyt często wychodząc z klas i prowadząc spór w sposób, w jaki go prowadzą - dodała.
W odpowiedzi na te słowa Randi Weingarten, stojąca na czele Amerykańskiej Federacji Nauczycieli (AFT - drugi największy związek zawodowy nauczycieli w USA, reprezentujący ok. 1,7 mln nauczycieli), zarzuciła DeVos hipokryzję. Jak mówiła administracja najpierw tnie budżety szkół sprawiając, że uczenie staje się niemożliwe, a kiedy nauczyciele podejmują działania, aby mieć warunki do właściwego uczenia dzieci, wówczas "ci sami ludzie mówią: 'och, cóż, nie powinni zakłócać nauki dzieci'".