Bronisław Komorowski udzielił tygodnikowi „Polityka" pierwszego wywiadu po wyborczej klęsce. Stara się w nim analizować przyczyny swej dotkliwej porażki. – Ujawniła się wśród wyborców chęć ukarania rządzących. A ja zostałem uznany za część obozu władzy – stwierdził. – Drugie zjawisko, wcześniej niemal zupełnie niedostrzegane, nazywa się Paweł Kukiz. Skala braku akceptacji dla rzeczywistości w Polsce, wyrażona w wyborach, zaskoczyła wszystkich. I to było decydujące.
Zdaniem prezydenta wyborców rozjuszyło to, że przedstawiany był jako murowany faworyt. – Jestem przekonany, że był to istotny składnik (...) skłonności do ukarania władzy na zasadzie: skoro wszyscy są pewni, że on wygra, to można im pokazać figę – sądzi prezydent.
Ale Komorowski czuje się także ofiarą. Przekonuje, że stał się celem brutalnej kampanii. – To była zorganizowana, gigantyczna akcja czarnego PR, demolowania wizerunku, niszczenia godności, przeprowadzona z nieprawdopodobną brutalnością i skutecznością. Przede wszystkim w internecie ale nie tylko – twierdzi, wskazując na polityków i sympatyków PiS.