1
Jeśli ogry są jak cebula, to sukces czy porażka wyborcza mają strukturę sękacza, nazywanego dla niepoznaki litewskim, choć wszyscy wiemy, że jest to wytwór naszych cukierników. Słuchając debaty na temat wyniku wyborów, mam wrażenie, że większość ekspertów absolutyzuje kategorię sukcesu czy porażki. Zarówno PiS, jak i opozycji. Skłonność do takiego absolutyzowania podbija zarówno emocjonalny triumfalizm ludzi Prezesa, którzy widzą się u władzy przez kolejne dekady, jak i kapitulanctwo niektórych (!) polityków opozycji, którzy mają przeczucie zbliżającej się klęski.
Tymczasem nic nie zostało jeszcze przesądzone. Możliwe są różne scenariusze wyniku wyborczego i każda antycypacja niesie ze sobą ciężar błędu. Właśnie dlatego, że rezultat wyborów ma strukturę sękacza, strukturę warstwową, nie każdy wynik przekłada się na to samo. Z tej samej przyczyny arogancja prostszych ludzi rządzącej partii też jest nieco na wyrost. Nie każdy wynik da im spokojne synekury na dziesięciolecia. Tylko jeden tak naprawdę da im taką gwarancję. Ale czy jest możliwy?
2
Zacznijmy od ducha (w kraju katolickim można użyć takiej kategorii) konstytucji. Otóż obowiązująca nas konstytucja, choć tego głośno nie stwierdza, prócz monteskiuszowskiego rozróżnienia władz niesie ze sobą mechanizm kohabitacji.
Rządzi, co oczywiste, rząd, ale rządzi najlepiej, jeśli czuje nad sobą elementarną kontrolę. Pomińmy jasną patologię, czyli rządy mniejszościowe. Te z natury są skazane na nieefektywność. Za to rządy większościowe mają nad sobą pewien element kontroli, jeśli rządzący nie mają większości w Senacie, czyli izbie wyższej. Prócz tego, że Senat przyjmuje różnego typu sprawozdania, wyraża zgodę na powołanie przez Sejm grupy urzędników (m.in. prezesa NiK), ma inicjatywę ustawodawczą, a przede wszystkim moc nanoszenia poprawek ustawowych albo odrzucania ustaw w całości.
Nie jest to moc nieograniczona, Sejm może bowiem z kolei odrzucić decyzję Senatu, ale potrzeba do tego większości bezwzględnej przy obecności co najmniej połowy posłów uprawnionych do głosowania. Wiem, że to niewiele, ale zawsze coś.