Nie milkną echa dotyczące wpisu Pawła Kukiza, w którym muzyk zwrócił uwagę, że w szeregach Żołnierzy Wyklętych byli nie tylko bohaterowie. „Jeśli domagamy się od Ukraińców weryfikacji podejścia do UPA to najpierw powinniśmy rzetelnie przyjrzeć się naszym Wyklętym" – napisał w sobotę na Facebooku polityk. Zastrzegł jednak, że jest różnica między obiema formacjami: UPA była bandycka, ale należały do niej też prawe osoby, a wśród Wyklętych było odwrotnie, ale zdarzali się też w ich szeregach bandyci. Kukiz jako postacie „delikatnie mówiąc kontrowersyjne" wymienia Romualda Rajsa, ps. Bury i Józefa Kurasia ps. Ogień.
Polityk nie po raz pierwszy odniósł się do tej sprawy. Niemal rok temu, w marcu, muzyk na swoim profilu udostępnił artykuł z 2011 r. o „Burym", w którym przypisuje mu się odpowiedzialność za śmierć 79 cywilów. Zdaniem Kukiza nie można mieć pretensji do czczących Stepana Banderę, jeśli stawiamy w jednym szeregu Danutę Siedzikównę „Inkę" i zbrodniarza.
Takie postawienie sprawy nie podoba się jednak narodowcom. – Twierdzenie, że musimy rozliczyć się z historią polskiego podziemia antykomunistycznego, zanim będziemy naciskać na Ukrainę, by potępiła UPA, jest sprzeczne z polską racją stanu – mówi „Rzeczpospolitej" wiceprezesa Ruchu Narodowego Krzysztof Bosak. – Jeśli tak mówi polski polityk, to daje on do ręki argumenty ukraińskim negacjonistom – dodaje.
Wpis Kukiza jest też nie w smak wywodzącym się z ruchu narodowego członkom klubu Kukiz'15. Poseł Sylwester Chruszcz, odnosząc się do sprawy, zamieścił na Twitterze obrazek z Rajsem, dodając, że dla niego jest on (podobnie jak Kuraś) bohaterem. Wydanie oświadczenia w tej sprawie zapowiedział także poseł Adam Andruszkiewicz.
Narodowcy zaznaczają jednak, że z tego powodu rozłamu w klubie nie będzie.