Celem mojej refleksji nie jest pochwała scjentyzmu czy quasi-teogonia. Mam jedynie nadzieję, że mnie – nie filozofowi, antropologowi, kosmologowi, religioznawcy czy fizykowi, uda się sprowokować człowieka inteligentnego, by zastanowił się nad fenomenem sacrum lub choćby tylko własnego życia.
Człowiek z tajemnic Wszechświata pojmuje mniej więcej tyle, ile pojmuje pies patrzący na rozebrany, plazmowy telewizor. Wiedzą to ludzie mądrzy, filozofowie, naukowcy. Albowiem dociekliwość jest podstawową cechą człowieka. Dzięki niej ewoluowaliśmy i ewoluujemy, pominąwszy fanów gier komputerowych. I może warto (nie uwłaczając wiedzy Czytelnika) zrekapitulować to, co wiemy o świecie, w oparciu o paradygmat naukowy, nie deprecjonując znaczenia spekulacji myślowej czy mistycyzmu jako ważnego pozazmysłowego doświadczenia.