Cieślik & Górski: Suchar Biedronia i Jażdżewski, przedskoczek Tuska

Para prezydencka śpiewa, a my wołamy „braaaawo, braaawo, brawissimo"!

Publikacja: 10.05.2019 17:00

Cieślik & Górski: Suchar Biedronia i Jażdżewski, przedskoczek Tuska

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Premier Morawiecki miał unowocześnić Polskę i uspokoić centralę z Brukseli. Zamiast tego przyjął rolę trybuna ludowego, który przywraca pamięć o żołnierzach wyklętych, występuje w kościołach i dyskutuje o historii. Poszedł w ten sposób w ślady samego Prezesa, który też w pewnym momencie zorientował się, gdzie są konfitury. Na wiejskiej plebanii.

Władysław Kosiniak-Kamysz został ojcem – czego mu serdecznie gratulujemy. Wszyscy zresztą pogratulowali politykowi narodzin córki Zosi z wyjątkiem niejakiego księdza Chyły. Ten spytał kąśliwie na Twitterze, czemu w czasach nowoczesności i gender dziecko nie otrzymało imienia Donald. Prezes PSL odpisał, że będzie się za księdza modlił, co by dowodziło, że lepiej od księdza nadaje się na księdza. Niby ma dziecko, ale i to nie musi być przeszkodą...

W tym samym czasie urodziło się też dziecko w brytyjskiej rodzinie królewskiej. Będzie siódme w kolejce do tronu. Gazeta.pl i niektóre telewizje informacyjne podały tę wiadomość z dopiskiem „pilne". Ciekawe, do którego miejsca w kolejce takie wiadomości są pilne?

To był tydzień ministra Brudzińskiego. Pokazał Żydom figę w sprawie odszkodowań oraz triumfalnie zatrzymał kobietę, która domalowała Matce Boskiej Częstochowskiej tęczę wokół głowy. Czego to człowiek nie zrobi, żeby doprowadzić Cielecką i Ostaszewską do szału.

W Polsce z wykładami gościł Donald Tusk. Przewodniczącego Rady Europejskiej (przez złośliwych zwanego Królem Europy) przykrył jednak człowiek, którego nazwiska nie pamiętamy. I z tego, co wiemy, nikt nie pamięta, bo wszyscy w mediach je mylą. Był to jeden z tych rzadkich przypadków, że przedskoczek przeskoczył skoczka.

Osobnik o niemożliwym do zapamiętania nazwisku, który przemawiał przed Tuskiem, domagał się rozdziału Kościoła od państwa. I to tak zasadniczego, że ocierającego się o likwidację. Skądinąd ze słów przedskoczka wynikało, że Kościół już sam się zlikwidował i zostały tylko świnie. Logiki w tym żadnej nie ma: należałoby się chyba domagać likwidacji chlewa.

Zresztą kto takiego zrozumie, jak on regularnie bełkocze. Nic dziwnego, że ludzie nie wiedzą, czy gość się nazywa Jażdżewski, czy inny Ujażdżewski. Do tej pory sądziliśmy, że najgorszą dykcję w polskiej polityce ma Ryszard Czarnecki, a tu ktoś pana Ryszarda pobił jego własną bronią.

A w ogóle to śmieszna historia z tym wystąpieniem Tuska, którego nikt w Polsce nie zauważył, była w Niemczech. Oto tamtejsza publiczna telewizja ARD skrytykowała polską telewizję publiczna za to, że ta nie transmitowała jego przemówienia 3 maja. A zamiast tego TVP pokazała defiladę wojskową. Nam się wydaje, że czołgi pokazano Tuskowi nieprzypadkowo. Ale możemy się mylić.

Swoje sukcesy ma też w tej kampanii wyborczej Robert Biedroń. Jest to człowiek wyjątkowo roztropny, skoro pojechał na Śląsk promować likwidację górnictwa, a pod tablicą z napisem „Kielce" odnalazł scyzoryk. Na twitterowym filmiku scenę ze scyzorykiem zagrał tak, że ludzie zaczęli mu proponować, by zastąpił Karola Strasburgera w „Familiadzie". Kochani, nie obrażajcie człowieka! Na takim sucharze to nawet pan Karol zęby by sobie połamał.

Na deser pozostaje niezawodny prezydent Duda, który najwyraźniej czuje się nieswojo w roli strażnika konstytucji. Ciągle by coś w niej zmieniał. Tym razem zaproponował, żeby umieścić w niej zapis o trwałej obecności Polski w NATO i Unii Europejskiej. Podobno Frans Timmermans, jak się o tym dowiedział, zaczął szukać nowego hobby, bo już nie będzie mógł okładać Polski. Żeby się tylko nie zajął tym co Juncker, bo niby najpierw zawsze jest „na zdrowie", ale wątrobę ma się tylko jedną.

Przy okazji chcielibyśmy zauważyć, że podczas poniedziałkowej wizyty Timmermansa w Polsce SLD-owcy (z Kwaśniewskim, Cimoszewiczem i Czarzastym na czele) odśpiewali mu „sto lat". Okazało się, że tego dnia obchodził 58. urodziny. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej tak bardzo się tym wzruszył, że zaczynamy podejrzewać, iż hobby już zdążył zmienić. Pijacy łatwo się wzruszają.

Ciekawe, że śpiewali ostatnio również państwo Dudowie. Swoim „braaawo, braaawo, brawissimo" dziękowali harcerzom za wspólne sadzenie lasu. Bardzo przyjemny gest, niestety, nauka śpiewu poszła w las.

A tymczasem cały świat żyje kubkiem ze Starbucksa, który znalazł się w jednej ze scen ostatniego sezonu „Gry o tron". Nie rozumiemy, o co to zamieszanie, skoro kawę piła Daenerys, czyli Matka Smoków. Po prostu Daenerys pije kawę jak smok.

Robert Górski, Kabaret Moralnego Niepokoju, autor serialu „Ucho Prezesa"

Mariusz Cieślik, Program 3 Polskiego Radia

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Premier Morawiecki miał unowocześnić Polskę i uspokoić centralę z Brukseli. Zamiast tego przyjął rolę trybuna ludowego, który przywraca pamięć o żołnierzach wyklętych, występuje w kościołach i dyskutuje o historii. Poszedł w ten sposób w ślady samego Prezesa, który też w pewnym momencie zorientował się, gdzie są konfitury. Na wiejskiej plebanii.

Władysław Kosiniak-Kamysz został ojcem – czego mu serdecznie gratulujemy. Wszyscy zresztą pogratulowali politykowi narodzin córki Zosi z wyjątkiem niejakiego księdza Chyły. Ten spytał kąśliwie na Twitterze, czemu w czasach nowoczesności i gender dziecko nie otrzymało imienia Donald. Prezes PSL odpisał, że będzie się za księdza modlił, co by dowodziło, że lepiej od księdza nadaje się na księdza. Niby ma dziecko, ale i to nie musi być przeszkodą...

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Plus Minus
„Lipowo: Kto zabił?”: Karta siekiery na ręku
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Plus Minus
„Cykle”: Ćwiczenia z paradoksów
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Justyna Pronobis-Szczylik: Odkrywanie sensu życia
Plus Minus
Brat esesman, matka folksdojczka i agent SB
Plus Minus
Szachy wróciły do domu