Oto do Doliny Pięciu Stawów Spiskich wybrała się pewna rodzina: prokurator Kazimierz Kasznica z żoną Walerią i 12-letnim synem Wacławem. Pogoda była okropna, więc zatrzymali się w schronisku. Tam spotkali czterech młodych taterników. Poprosili ich o pomoc w powrocie do Zakopanego przez Lodową Przełęcz. Droga była długa, a sam Kasznica w ogóle nie znał gór.
Cóż było robić. Zapewne bez wielkiego entuzjazmu taternicy wyrazili zgodę. Droga mijała nader wolno. Rzęsisty deszcz zalewał Kazimierzowi okulary. A z racji tego, że był on krótkowidzem, trzeba było się co chwilę zatrzymywać. Niecierpliwi taternicy uznali, że tylko jeden z nich poradzi sobie z ową nieszczęsną rodzinką, a reszta wróci szybciej. Tak się stało: z Kasznicami pozostał najbardziej uczynny Ryszard Wasserberger.