Śpiewam już od dłuższego czasu i występowałam w paru świetnych klubowych miejscach. Trudno powiedzieć, że na kimś szczególnie się wzorowałam, bo od dziecka słuchałam muzyki – poważnej i lekkiej. Znam słowa mnóstwa piosenek, począwszy od Ordonki, Fogga, Sławy Przybylskiej, Hanny Rek po Irenę Santor i Krystynę Prońko. Często słucham Cohena, także Roda Stewarta i jego „The Great American Songbook". Ich utwory są niezwykle nastrojowe, no i te głosy. Tak samo Chris Rea. Wpadła mi ostatnio w ucho Mary Byrne z programu „X Factor", ależ ona ma moc. Od zawsze słucham też królów – Nat King Cole'a i B.B. Kinga. Królem też jest Elvis Presley. Lubię również Billie Holiday, Bessie Smith, Dionne Warwick.
Od czasów pandemii odpadło mi wiele wyjazdów i wreszcie miałam czas na czytanie. Zabrałam się za kryminały i odkryłam Lee Childa i jego serię o Jacku Reacherze. Obejmuje już ok. 20 tomów, jestem chyba przy ósmym. To fantastyczny autor, a w bohaterze się wręcz zakochałam. Mój mąż też. Niestety, w roli 2-metrowego mocarnego Reachera obsadzono, już w dwóch filmach, Toma Cruise'a, który do tej roli mi zupełnie nie pasuje.
Ostatnio skończyłam wstrząsające „Małe życie" – powieść Hanyi Yanagihary o mężczyźnie, który był molestowany. Gdy dorósł, otaczało go grono kochających ludzi, lecz mimo to nie potrafił zaznać spokoju. Wspaniali pisarze są wspaniałymi psychologami. Tutaj porażająco pokazano, jak wielki wpływ na rozwój i życie człowieka ma dzieciństwo.
Cenię książki, które dotykają tematów tabu. Np. „Nigdy dość dobra. Jak wyzwolić się spod destrukcyjnego wpływu narcystycznej matki" Karyl McBride o córkach, które mają niekochające matki. W Polsce to temat, o którym się nie mówi, bo panuje nieprawdziwy stereotyp, że przecież każda matka kocha swoje dziecko. Wcześniej Susan Forward w swoich książkach odkryła temat toksycznych rodziców. Niedawno wyszła też ciepła, mądra i osobista książka Natalii de Barbaro „Czuła przewodniczka. Kobieca droga do siebie".