Reklama
Rozwiń

Golf

Cóż to za dziwny kraj, którego minister wyjeżdża do USA na partyjkę golfa, bo w jego ojczyźnie ta gra jest źle widziana, a i trawa nie bardzo. Cóż to za kraj, który – gdy na Florydzie piłka nie wpadnie do dołka – otrzymuje od tegoż ministra kategorię „dzikiego”

Publikacja: 06.03.2010 14:00

Golf

Foto: AP

To twój kraj, rodaku, kraj, za który przelewałeś krew. Ale skoro piłka nie wpadła do dołka…

Aktorka nie może się dogadać z reżyserem, więc urozmaica grę wystawieniem na widok publiczny swoich pośladków. Skandal! A tymczasem na tej samej scenie męskie narządy rozrodcze są eksponowane godzinami. Jak się ta gra towarzyska nazywa? Golf? Nie. Teatr.

Nieraz miałem ochotę w odpowiedzi na bezsensowne uwagi reżysera wykonać jakiś obsceniczny gest. Przedwojenne wychowanie podpowiadało mi jednak, że byłby to dowód złych manier. Jest na takie pseudokonflikty jeden sposób – po prostu pójść do domu. Ja tak kiedyś zrobiłem. Czy reżyser się obraził? Ależ skąd. Składamy sobie życzenia na każde imieniny, urodziny i święta.

To, co zrobili minister i aktorka, to po prostu fuzzle – zepsute uderzenie. Jeśli już położyłeś swoją piłeczkę na tee (kołeczku), to przynajmniej strzelaj celnie.

Kiedy minister gra źle, coach, czyli premier, powinien go zwyczajnie zdjąć z greenu (golfowego boiska).

A co z aktorką? Jeżeli dobra – nie martwmy się o nią, jeżeli zła… złą byśmy się nie zajmowali.

Jest jeszcze jedna różnica. Aby zostać pełnoprawnym golfistą, trzeba dostać zieloną kartę, która potwierdza, że zyskaliśmy podstawowe umiejętności w tym sporcie. Aby zostać aktorem, trzeba dostać dyplom, który potwierdza, że zyskaliśmy podstawowe umiejętności w tym zawodzie. Aby zostać politykiem…

Te wypadki są niewątpliwie ostrzeżeniem, bo coraz więcej prominentnych obywateli „dzikiego kraju” gra w golfa. Na przykład Jego Magnificencja Rektor Akademii Teatralnej w Warszawie profesor Andrzej Strzelecki jest pionierem tej gry w środowisku. Gdy przyjedzie jakiś zachodni zespół, kłopoty towarzysko-turystyczne mamy z głowy. Pan Andrzej im je wybije i wyjadą z kompleksami. A my na gallery (trybunach) będziemy głośno bić brawo. Oby jak najmniej hazards (przeszkód na polu) przyszło im pokonać.

A może przestać się przejmować polityką i teatrem, rozpocząć treningi i w 2016 r. wybrać się do Rio? W końcu golf wraca na olimpiadę i na szyi potulnego ostatnio Tigera może zawisnąć medal w kształcie sambodromu. Pomysł jest trochę ryzykowny, bo jak się dowiedziałem na potrzeby tego tekstu, w czasie jednej partii można zafundować sobie nawet siedmiokilometrowy spacer.

Ale zaraz… przecież ja nie znoszę spacerów i nawet do garażu idę jak skazaniec. Zostanę więc przy tym, na czym się znam, albo przy tym, na czym znają się wszyscy.

To twój kraj, rodaku, kraj, za który przelewałeś krew. Ale skoro piłka nie wpadła do dołka…

Aktorka nie może się dogadać z reżyserem, więc urozmaica grę wystawieniem na widok publiczny swoich pośladków. Skandal! A tymczasem na tej samej scenie męskie narządy rozrodcze są eksponowane godzinami. Jak się ta gra towarzyska nazywa? Golf? Nie. Teatr.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Plus Minus
Konsumpcjonistyczny szał: Boże Narodzenie ulubionym świętem postchrześcijańskiego świata
Plus Minus
Kompas Młodej Sztuki 2024: Najlepsi artyści XIV edycji
Plus Minus
„Na czworakach”: Zatroskany narcyzm
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Plus Minus
„Ciapki”: Gnaty, ciapki i kostki
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku