Jako prawnik dobrze pan wie, jakie są konstytucyjne uprawnienia prezydenta, i wie pan, że obietnice kandydatów na prezydenta nijak się do tego mają. To dlaczego kandydaci ciągle je składają?
Prezydent jest wybierany w wyborach powszechnych i jesteśmy jako społeczeństwo bardzo do tego przywiązani. Głowa państwa ma istotny wpływ na politykę. To nie jest tylko symbolika. Prezydent ma konstytucyjnie i ustawowo powierzony znaczący zakres spraw państwa i prerogatyw z nimi związanych. Natomiast dla wielu Polaków prezydent jest nawet w sprawach leżących daleko poza jego uprawnieniami postrzegany jako kluczowy podmiot, jeżeli chodzi nie tylko o władzę wykonawczą, ale i władzę publiczną w ogóle. To widać chociażby w korespondencji, która dociera do głowy państwa. Prezydent bywa postrzegany jak ostatnia instancja odwoławcza w różnych sprawach. Nadawcy listów piszą, jakie mają problemy, co im się nie podoba w rozstrzygnięciach władz, sprawach publicznych, nawet niekiedy domagają się zmian personalnych, które nie leżą w kompetencjach prezydenta. Bierze się to po części stąd, że jakkolwiek istotne, to uprawnienia prezydenta określone w konstytucji nie są aż tak szerokie, jak myślą o nich wyborcy. Z drugiej strony dzisiaj dla Polaków jedną z najważniejszych rzeczy jest kwestia bezpieczeństwa i prezydent ma w tym zakresie swoją szczególną odpowiedzialność – stoi na straży suwerenności i bezpieczeństwa państwa. To bezpieczeństwo jest dziś, i słusznie, szeroko postrzegane. Kandydujący na urząd prezydenta siłą rzeczy chcą się wypowiadać w tej sferze, ale też na inne aktualnie gorące tematy publiczne, by pozyskać możliwie jak największe dla siebie poparcie społeczne.
W kampanii 2015 roku pojawił się pomysł na Duda- -Pomoc, to był program bezpłatnej pomocy prawnej, świadczonej pod szyldem komitetu kandydata na prezydenta. Co się później z tym stało?
Jest prezydenckie biuro interwencyjnej pomocy prawnej, które tego rodzaju pomoc świadczy, i ono cały czas funkcjonuje. Do dzisiaj ludzie się tam zgłaszają. Poza tym z inicjatywy prezydenta, we współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości, zmieniono przepisy i wprowadzono w całej Polsce taką nieodpłatną pomoc prawną dla każdego, kto nie jest w stanie ponieść kosztów pomocy odpłatnej. Te zmiany prawa weszły w życie w 2019 roku. W każdym powiecie jest teraz możliwość uzyskania darmowej porady od dyżurujących prawników. Zatem idea Duda-Pomocy była owocna i za nią poszedł szeroki dostęp do bezpłatnej pomocy prawnej, poradnictwa obywatelskiego i edukacji prawnej. To trwały dorobek. I to nie jest jedyny konkret z czasów I kadencji prezydentury Andrzeja Dudy, bo w 2015 roku istotnym elementem kampanijnym było np. podpisanie porozumienia z Solidarnością, m.in. w sprawie obniżenia wieku emerytalnego. Jedną z pierwszych inicjatyw ustawodawczych Andrzeja Dudy było przywrócenie wieku emerytalnego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn.
Bez PiS, czyli reprezentacji parlamentarnej, zrobić się tego nie dało. Zresztą mam wrażenie, że to była obietnica PiS przejęta przez prezydenta.
Powiem odwrotnie – gdyby Andrzej Duda w 2015 roku nie wygrał wyborów prezydenckich, to PiS by nie zdobyło władzy i w ogóle nie mogłoby realizować swojego programu. To zwycięstwo w wyborach prezydenckich doprowadziło następnie do zdobycia władzy przez PiS jesienią 2015 roku. Natomiast zwycięstwo Andrzeja Dudy w roku 2020 dalej tę władzę dla Zjednoczonej Prawicy zachowało.
Czytaj więcej
Oczekiwania Polaków są sprzeczne z tym, jaki profil mają główni kandydaci w wyborach prezydenckich. Z badań wynika, że prezydent powinien być politykiem zdolnym do podejmowania decyzji nawet w kontrze do własnego obozu politycznego. Dlatego Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski koncentrują swoją kampanię na tym, żeby opowiadać, że są kimś innym, niż są - mówi Piotr Trudnowski, ekspert Klubu Jagiellońskiego.
Wybory parlamentarne odbyły się w 2019 roku i PiS je wygrało. Bez prezydenta.
Trudno sobie wyobrazić dalszą realizację programu rządu w sytuacji, gdyby prezydentem został wtedy kandydat ówczesnej opozycji. Zatem ta druga kadencja rządowa mogła się ziścić programowo i w ogóle te osiem lat realizacji obu programów były możliwe dzięki w miarę zgodnemu, w wielu – chociaż oczywiście nie we wszystkich – sprawach, współdziałaniu prezydenta i obozu rządzącego.