Bejrut, koniec maja. Rozmowa z młodym Libańczykiem w pokiereszowanej stolicy z regularnymi przerwami w dostawach prądu. S. pochodzi z zeświecczonej rodziny szyickiej. Wiarą przodków specjalnie się nie przejmuje. Za to świetnie zna Europę; mieszkał między innymi w Polsce i Niemczech. W sprawie wojny w Ukrainie ma zdanie dość sprecyzowane. Działania Rosji są uzasadnione, a Ukraińcy powinni się poddać. To nie żadna inwazja, tylko element światowej konfrontacji Rosji z pazerną, mocarstwową Ameryką. Ofiary są nieuniknione, by Rosja mogła się obronić. A wszystkie problemy znikną dopiero wtedy, kiedy Waszyngton pójdzie w końcu na dno. Oby jak najszybciej. S. ceni Rosję jako gwaranta stabilności Bliskiego Wschodu. To Putin uratował syryjskich szyitów. Stany zaś to sojusznik przestępczego Państwa Izrael. Właśnie tak myśli się na Bliskim Wschodzie. S. nie jest jedyny. Można powiedzieć, że reprezentuje pogląd dość powszechny.