Przypadek Duchampa pokazuje, że prowokacja i łamanie tabu to wbrew pozorom ciężki kawałek chleba, bo weź tu człowiecze nadąż za takimi. Szczęśliwie, mamy to już chyba za sobą. Mniej więcej równolegle do Marcela pan Kazimierz pokazał swój „Czarny kwadrat na białym tle", czym rozpoczął ponad stuletni rechot „Ja też tak umiem" łamany przez „Moje dziecko by to lepiej namalowało". Ale to było sto lat temu i obaj artyści, skądinąd świetni, doczekali się następców. Ci zaś zamiast kpiny poszli we wrzask, zamiast pędzla operowali kłonicą. Mieliśmy więc krucyfiks w moczu, Madonnę ze zdjęciami porno i kał artysty w puszce, a pani Alicja urodziła córeczkę. Od szczęśliwego rozwiązania mija już 29 lat, a ks. Sowa wciąż nie ochrzcił dziecka w MSN, ale nie podpowiadajmy postępowej ekipie kolejnych happeningów, na które będzie trzeba wynajmować oburzonych, bo reszta publiki przyjmie to ziewaniem. Bo tak, szanowna młodzieży, wszystko już było.
Czytaj więcej
Nie pomogło powoływanie się na wyimaginowanych żydowskich przodków ani przyjęcie żydowskiego nazwiska, nie pomogły żarliwe przeprosiny i solenne postanowienie poprawy. Ani statuetka Oscara, ani uwielbienie milionów, wszystko na nic. A przecież jest podwójnie chroniona, bo nie dość, że kobieta, to w dodatku czarna. Whoopi Goldberg została zawieszona.
Jak to, zakrzykniecie, wszak można jeszcze mocniej, jeszcze celniej. Madonna wykorzystująca seksualnie Dzieciątko jako protest przeciwko pedofilii kleru? Nikt tego jeszcze nie przedstawił? Voilà, oddaję za darmo. Inne religie? Budda w kale nikogo nie poruszy, to pacyfiści, choć nie zabawiałbym się na waszym miejscu homoseksualnie z konterfektem Mahometa, bo narodowa galeria sztuki w Rijadzie raczej tego nie kupi, a wyznawcy mogą zareagować wybuchowo i rodzina będzie miała kłopot z identyfikacją zwłok. Wasza rodzina.
Ja przepraszam, że jako boomers & dziaders się w ogóle wtrącam, ale czy naprawdę zawsze warto łamać tabu? Przecież one powinny być pod ochroną, jak oscypki lub zabytki, tak niewiele ich zostało.
Nie, to nie jest felieton o wynaturzeniach sztuki współczesnej, które raz na kwartał piszą autorzy dumni z tego, że jej nie oglądają. Mnie raczej los biednych tabułamaczy zainteresował. No bo gdzież oni w tym podzielonym świecie prawdziwe tabu znajdą? Kilka lat temu Maria Peszek, artystka tyleż utalentowana, co zafiksowana, przy okazji swego kolejnego gimnazjalnego wyrzygu na katolicyzm ogłosiła, że łamie tabu. Dorzuciła do tego jakże ważną deklarację, że nie odda Polsce ani kropli krwi, czym pogrążyła w zapaści ruch krwiodawstwa. Mój przyjaciel, agnostyk, nie bez racji zauważył wówczas, iż gdyby pani Maria chciała naprawdę wywołać skandal, to wydałaby płytę z nieszporami i to wykonanymi serio. Tak, jej środowisko przykucnęłoby z szoku, a tak? Swoimi deklaracjami naraziła się tylko na salwy braw i zachwyt dziennikarzy oraz kilka nagród branżowych. No, to ostatnie, to prawdziwy obciach, tu akurat pani Marii współczuję.