W czasach rewolucji cyfrowej zmienia się globalny układ sił. Rola państw i polityki międzynarodowej ulega szybkim przekształceniom. Czy nasze społeczeństwo i nasz kraj mogą na tym skorzystać?
– Pytanie jest nieco prowokacyjne, trudno sobie wyobrazić, by Polska takim światowym mocarstwem się stała. Ale z pewnością możemy nasze interesy na arenie międzynarodowej rozgrywać dużo lepiej niż do tej pory rozgrywamy. Nie chodzi tylko i wyłącznie o interesy stricte polityczne, ale też, a może i zwłaszcza, o te gospodarcze – mówi Hubert Salik.
„We współczesnej polityce liczy się wizerunek i walka o kontrolę informacji. Dzisiejsze wojny toczą się na poziomie umysłów. Rywali osłabia się, wykupuje czy przechytrza w innowacjach i biznesie. Polsce potrzebne są więc własne globalne koncerny technologiczne, zmiana społecznych ideałów oraz nowy model patriotyzmu” – pisze futurolog dr Grzegorz Lewicki w tekście pod dużo zdradzającym tytułem „Jeśli chcemy coś znaczyć, stwórzmy nową strategię”.
Ale czy Polacy mają w ogóle potrzebę mocarstwowości? Czy nasz charakter narodowy stawia przed sobą wymóg dominacji na arenie międzynarodowej? Na pewno takie potrzeby mają Rosjanie, ale co jest dziś istotą polskości? – Od razu przypomniał mi się ten obraz, jak Piłsudski idzie polem i sieje (Józef Świrysz-Ryszkiewicz, „Siewca”, 1929 r. – red.). To jest wspaniała metafora polskości: chcemy mieć swój kawałek ziemi, na którym będziemy mogli sobie siać, czasem, oczywiście, się pokłócić o to, jak ta ziemia ma wyglądać, ale chodzi o to, by ta Polska po prostu istniała i by była w miarę niezależna od innych, a nie by na tych innych wpływała – opowiada Michał Płociński.