Marek Migalski w artykule „Rewolucja obskurantyzmu" narzekał, że rosną w siłę politycy – ale też zwykli ludzie – którzy wierzą w gusła, odrzucają teorię ewolucji czy sprzeciwiają się szczepionkom. Jego zdaniem wszystkiemu winien jest internet, który doprowadził do tego, że każdy dziś może głosić dowolnie absurdalne tezy i zdobywać popularność, kiedyś zaś istniały elity, które pewnych poglądów nie dopuszczały do mainstreamu.
Nie, nie zamierzam bronić antyszczepionkowców, kreacjonistów ani innych irracjonalistów. Jednak znacznie bardziej niż oburzanie się na to, że „ciemne masy" odrzucają racjonalizm, interesuje mnie, dlaczego do tego doszło i czy przypadkiem nie są temu winne właśnie owe elity. Tym bardziej że z tekstu Migalskiego – ciekawego publicysty – aż bije typowo elitarystyczna niechęć do „prostackich i głupich" mas, które nie chcą słuchać elit.