Gdy dwa lata temu podróżowałem po Iranie, nie miałem poczucia, że odwiedzam kraj pogrążony w apatii, w którym wegetuje stłamszone przez władze społeczeństwo. Porozumienie nuklearne funkcjonowało już rok i można było odnieść wrażenie, że Irańczycy dzięki niemu oddychają swobodniej. Kraj otwierał się na świat. Złagodzono reżim wizowy (obywatele części krajów, w tym Polski, wizy mogli dostać na lotnisku), oczekiwano na podłączenie Iranu do światowego systemu bankowego, co umożliwiłoby płacenie kartą i korzystanie z tamtejszych bankomatów (płacić kartą można było tylko w kilku miejscach, ale wiązało się to ze sporą prowizją).