To fragment listu Lecha Wałęsy do norweskiego urzędu rozpatrującego wniosek Zbigniewa Stonogi o azyl polityczny w Norwegii, po tym jak Polska wydała dotyczący go europejski nakaz aresztowania. O wsparciu Wałęsy dla – już wtedy – wielokrotnie skazywanego kryminalisty mieliśmy się nigdy nie dowiedzieć, bo Wałęsa zażądał od Stonogi dyskrecji, ale – niespodzianka – kierujący się wyłącznie własnym interesem Stonoga pomocą noblisty pochwalił się mediom. Okazuje się, że nawet będąc podejrzanym typem z wieloma wyrokami na koncie i zarzutami o przestępstwa bynajmniej nie polityczne, jeśli się tylko wystarczająco agresywnie nienawidzi PiS, można sobie zasłużyć na ciche – bo jednak obciach – ale w zamierzeniu skuteczne wsparcie byłego prezydenta. Trudno odmówić Lechowi Wałęsie zaangażowania, zrobił, co mógł, żeby Stonodze pomóc uniknąć odpowiedzialności karnej za – jak głoszą prokuratorskie zarzuty – okradanie własnej fundacji z pieniędzy przekazanych przez naiwnych darczyńców.