Plus Minus: W czasach PRL ocalił pan 80 mln zł Solidarności i o tej historii został nakręcony film. Jest pan człowiekiem z filmu?
To prawda. Na dodatek zostałem przedstawiony jako pozytywny bohater (śmiech). To zawsze cieszy, bo filmów z negatywnymi bohaterami jest więcej. Waldek Krzystek, reżyser i współscenarzysta „80 milionów", wielokrotnie mnie nagabywał, żebym opowiedział dokładnie, jak to było. A ja odpowiadałem: „Waldek, ja mam słabą pamięć, a zresztą po co ci szczegóły, przecież chodzi o to, żebyś zrobił dobry film. A czy Józek Pinior siedział po mojej lewej czy prawej stronie, nie ma znaczenia". Kiedy ten film był już gotowy, Waldek zaprosił mnie na roboczy pokaz. Szczęka mi opadła po tym filmie. Powiedziałem: „Aleś ty ze mnie zrobił bohatera. A on na to: „A co, k... przeszkadza ci"? No więc mi nie przeszkadzało.