Trudno utrzymać się na szczycie, wiedzą o tym doskonale zarówno autorzy literatury wysokiej, jak i „pisarze producenci". Literatura, podobnie jak muzyka, ma swoich autorów jednego przeboju. Często się zdarza, że pisarz nie jest w stanie dorównać swemu pierwszemu dziełu, czego sztandarowymi przykładami są Joseph Heller z „Paragrafem 22" i J.D. Salinger z „Buszującym w zbożu", na rodzimym poletku zaś Tomek Tryzna z „Panną Nikt". Jeszcze częściej przychodzi wyczerpanie. To ostatnie dotyka zwłaszcza twórców literatury popularnej, których wymogi rynkowe (umowy z wydawcami, utrzymywanie się na fali, konieczność zarobienia na życie) zmuszają do wypuszczania rokrocznie kolejnych powieści. Efekt jest taki, że nawet tak znakomici autorzy kryminałów jak Marek Krajewski w końcu spuszczają z tonu.