Plus Minus: Wkrótce na rynku pojawi „Niedokończona gra" – pańska autobiografia. Czego pan nie dokończył?
Grzegorz Tkaczyk: Za wcześnie skończyłem karierę. Nie udało mi się jej poprowadzić tak, jak chciałem – planowałem pograć jeszcze dwa, trzy lata, ale przeszkadzały kontuzje. Dostałem też propozycję pracy w Vive Kielce w innej roli i postanowiłem, że nikogo nie będę oszukiwał udając starego, dobrego Tkaczyka. Zdrowie nie pozwalało mi już na grę na tak wysokim poziomie, do jakiego przyzwyczaiłem kibiców i samego siebie. Nie chciałem znowu się przeprowadzać, szukać nowego klubu, ciągnąć za sobą rodziny. Niedokończona gra to właśnie także rodzina, bo tutaj życie cały czas pisze nowe rozdziały scenariusza.