W 2017 roku Dania, jako pierwszy kraj na świecie, powołała ambasadora technologicznego z siedzibą w Dolinie Krzemowej. Casper Klynge, wybrany na to stanowisko, był doświadczonym dyplomatą, pracował wcześniej m.in. w Afganistanie i Kosowie. Powołanie ambasadora, który miał reprezentować kraj wobec firm takich jak Google czy Apple przykuło uwagę mediów na świecie. Sam Klynge mówił w wywiadach, że „nasze wartości, demokracja i prawa człowieka stanęły przed wielkim wyzwaniem wynikającym ze wzrostu znaczenia globalnych koncernów. Te firmy nie są już instytucjami, które mają swoje gospodarcze interesy, stały się de facto uczestnikami polityki zagranicznej". Ostatecznie w 2020 roku Klyge zrezygnował z pracy i przeszedł – o ironio – do jednego z technogigantów, ale Dania powołała jego następczynię, a konieczność stawiania tamy praktykom stosowanym przez cyfrowych gigantów dostrzegły także inne kraje.
Komisja Europejska ma wkrótce opublikować zbiór przepisów regulujących funkcjonowanie firm technologicznych na europejskim rynku, będący odpowiedzią na społeczne i ekonomiczne problemy związane z działaniem globalnych platform internetowych – od mikrotargetowania i zbierania danych o użytkownikach, po rozprzestrzenianie dezinformacji i ograniczanie uczciwej konkurencji.
Bardzo otrzeźwiająco na wielu polityków podziałało aroganckie wystąpienie szefowej You Tube w 2018 roku, gdy w Parlamencie Europejskim rozstrzygały się losy dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Szefowa koncernu zagroziła wtedy blokadą usług giganta na europejskim rynku, jeżeli dyrektywa zostanie przegłosowana przez PE. Ostatecznie dyrektywa została przyjęta, a You Tube dalej świadczy swoje usługi, ale świadomość manipulacji, jakiej jesteśmy poddawani przez tech-behemoty, wzrosła.
Gigantyczne akcje lobbingowe
Unijna dyrektywa ma zapewnić twórcom adekwatne wynagrodzenia za wykorzystywanie ich twórczości online. Kraje europejskie mają czas na jej implementację do połowy 2021. Zrobiła to już Holandia, w kilku innych państwach prace są zaawansowane. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapewnia, że prace trwają. Każdy tydzień opóźnienia, to jednak ogromne straty dla branży kreatywnej. Tracą polscy artyści, traci kultura narodowa, tracą odbiorcy kultury.
Po wejściu w życie nowych przepisów wielkie platformy internetowe będą musiały przekazywać np. większą niż do tej pory część zysków uzyskiwanych dzięki wys?wietlaniu reklam przy udostępnianych utworach, na rzecz ludzi kultury, którzy te dzieła tworzą.